Jeśli możesz pomóc w wydaniu książki napisz lub zadzwoń: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.; tel. 601-241-164.
Skąd pomysł na książkę o Stanisławie Zalewskim? W rozmowie z...
"Dziennikiem Wschodnim" Maciej Maj wyznał, że od wielu lat było to jego marzenie.
- Ma pani marzenia? Sztuką jest realizować własne, ale jeszcze większą jest realizacja marzeń drugiego człowieka - mówi w rozmowie z dziennikarką gazety - Doczytałem się, że już w 1968 roku po Igrzyskach Olimpijskich w Meksyku pan Stasio głośno wyrażał chęć wydania książki – pamiętnika. Wielokrotnie to powtarzał, czynił próby i nic. Ja chciałem spełnić jego marzenia. I po czterdziestu pięciu latach przyszedł czas, żeby to zrobić. Od marzeń do realizacji droga była daleka, tym bardziej, że Stanisław Zalewski zmarł w 2001 roku. Temat chodził za mną od dłuższego czasu, a wziął się stąd, że na początku lat dziewięćdziesiątych, po moim wypadku samochodowym, istniała między nami silna więź. O zbawiennym wpływie pana Stasia na psychikę sportowców krążyły legendy. [....] Przekonałem się o tym na własnej skórze. Podczas masaży pracowały nie tylko jego ręce. To było masowanie ciała i duszy…Długo dojrzewałem do tego, aż w końcu po wielu latach i namowach zmobilizowałem się i opracowałem fotobiografię "Ring wolny”.
Książka liczy 250 stron, zawiera ponad 200 zdjęć i skanów dokumentów, pamiętników, zapisek. Część z nich to pamiątki uzyskane od rodziny Stanisława Zalewskiego, a także innych ludzi dobrej woli związanych z lubelskim sportem. Maciej Maj przyznaje, że chyba największą pomoc otrzymał od pani kustosz Jolanty Ścibior z Muzeum Lubelskiego w Lublinie, która udostępniła mu posiadane materiały i pamiątki, o których słyszał jedynie z opowieści pana Stasia.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.