Katarzyna Drwal: Jak wyglądały przygotowania od meczu?

Marcin Paprota: Przygotowania do sezonu były długie. To ze względu na zimę, która nie chciała od nas odejść i nie widać było jej końca. Odbyliśmy jeden wspólny trening z Ravens Rzeszów, ale nie było nam dane zagrać sparingu z Saint Częstochowa. Nie jest to dla mnie jednak wymówką, ponieważ większość drużyn miało taki sam problem z pogodą jak my.

K.D.: Do Tytanów dołączyli nowi rekruci. Jak spisali się na meczu?

M.P: Rekrutacja trwała dosyć długo. Sporo nowych zawodników wzmocniło naszą drużynę, a część z nich może śmiało stanowić o naszej sile. Kilku z nich wystartowało w niedzielnym meczy z Mustangs. To był dla nich pierwszy, prawdziwy mecz futbolu amerykańskiego w życiu. Uważam, że spisali się całkiem nieźle.

K.D.: W niedzielnym meczu to płocczanie byli faworytami. Doświadczenie jednak zwyciężyło.

M.P: Na pewno Mustangs to dobra drużyna i było widać postęp ich grze. Fakt, biją nas doświadczeniem. Część ich graczy ma za sobą pięć lat gry. To więcej niż istnieje nasza drużyna. Jednak w tym meczu nie czuliśmy się gorsi i moim zdaniem był bardzo wyrównany. O naszej przegranej zaważyła zatrważająca ilość kar i momentami brak agresji w grze.

K.D.: Na pewno teraz będzie czas na analizę i wyciągnięcie wniosków.

M.P: Tak na pewno tak zrobimy. Na spokojnie przeanalizujemy rozegrany mecz. Niewykluczone są drobne roszady w składzie. Pewne jest też to, że nie mamy czasu na odpoczynek po meczu i wracamy dalej do treningów.

Kolejny mecz Tytani Lublin rozegrają w Białymstoku 12 maja, a ich przeciwnikami będzie drużyna Lowlanders.