Logowanie

Kurs Trenera

Paco Power

Licznik Odwiedzin

Dzisiaj:3662
Wczoraj:7055
W tygodniu:25018
W miesiącu:112612
Ogólnie:5848410

Kto jest online

8
Online

czwartek, 18, kwiecień 2024 12:06

Produkty na Allegro

Nasz kanał filmowy

KS PACO

GH Twierdza Zamość

PACO Warszawa

Taniesuple.org

PACOPOWER

Promowane produkty

PACO POWER Multi-Vitamin

PACO POWER Multi-Vitamin

Karta Dużej Rodziny

Lubelska Karta Seniora





LUBIKA





Katarzyna Matella ze Stowarzyszenia Sylwetka, trenerka, sędzia kulturystyki i fitness, autorka wielu publikacji dotyczących suplementacji i treningu, zaprzyjaźniona od wielu lat z Klubem Sportowym Paco na swoim profilu na fb podsumowała rozgrywane w miniony weekend w Katowicach Mistrzostwa Polski Weteranów i Juniorów.
Dla Sylwetki były to szczególne zawody gdyż startowali nasi dwaj zawodnicy: Bogdan Chabros i Krzysztof Wojtal. Krzysiek to bardzo utytułowany zawodnik, który na tych zawodach obronił tytuł Mistrza Polski weteranów w kategorii +80 kg. Wojtal miał długą przerwę w startach i powrócił na scenę w zeszłym roku. Come back bardzo udany, gdyż Krzysztof przetarł już szlaki na Mistrzostwach Europy, gdzie godnie reprezentował nasz kraj. Oto kilka, historycznych zdjęć z wcześniejszych startów Krzyśka udostępnionych dzięki uprzejmości żony Oliwii Wojtal.
Dla Bogdana były to zawody szczególne gdyż stanowiły jego debiut sceniczny. Tak naprawdę ostateczną decyzję o starcie Bogdan podjął w lipcu tego roku. Znam Bogdana 7 lat i zawsze był tytanem treningu, nigdy nie odpuszczał choćby na milimetr - czytamy we wpisie na fb.
W rozwinięciu cd artykułu Kasi.

Pamiętam w roku 2012 organizowaliśmy, przy okazji I edycji szkolenia Muscle IQ – Trenuj z Rozumem, zawody Sylwetki, w których wybieraliśmy najbardziej spektakularną przemianę, jakiej dokonał trener Muscle IQ. Bogdan także podjął trud walki i uzyskaną wiedzę sprawdził na sobie.
Uplasował się tuż za pierwszą trójką. Marzenie o prawdziwej scenie kulturystycznej ciągle jednak w nim drzemało. Natłok obowiązków: praca górnika na zmiany, prowadzenie własnej siłowni w rodzinnej miejscowości Łęczna, powodował, że trudno było je ziścić. W tym roku sytuacja zawodowa Bogdana zmieniła się, zmalała ilość obowiązków, stąd za namowami żony Ewki oraz trenera Leszka Michalskiego podjął męską decyzję „STARTUJĘ!”. Trener Michalski opracował szczegółowy plan treningowy, jak przyjęłam adekwatne założenia żywieniowe i pozostało nam czekać na efekty. Bacznie obserwowaliśmy postępy Bogdana, dopingując mu na każdym kroku. Słuchacze szkoleń Muscle IQ, BLS, seminariów organizowanych przez firmę EduProfit w Olsztynie, podziwiali metamorfozę Bodzia. W końcu nadszedł dzień zawodów. Wierna ekipa Sylwetki w składzie: Leszek Michalski, Joanna Wodecka, Katarzyna Matella, Krzysztof Skryplonek i Oliwia Wojtal, spotkała się w katowickim hotelu. Myśleliśmy, że Bogdana ogarnie panika, wahania nastrojów jakie towarzyszą zwykle debiutantom. On był jednak przygotowany perfekcyjnie do swoich pierwszych zawodów. Skrupulatnie przygotowana torba z pożywieniem i niezbędnym osprzętem zawodnika wprawiły w zdumienie nawet Krzysia Skryplonka. W przeddzień zawodów ekipa sylwetkowa do późnych godzin toczyła rozmowy, dzieląc swoją pasję do sportów sylwetkowych, zaś Bodzio wykorzystał ten czas na sen i zasłużoną regenerację. Wczesnym rankiem obudził nas przemożny głód, więc podbiegliśmy do pokoju Bogdana, bo jak przystało na rasowego zawodnika, miał on ze sobą cały osprzęt do gotowania. I tutaj ponownie szczęki nam opadły. W pokoju Chabrosków czekało na nas tak wypaśne śniadanie, że to serwowane przez hotel wydawało się ubogie. Jajecznica, jajka sadzone, jaja gotowane, pieczywo, płatki, wędliny, warzywa, kawa, herbata - prawdziwie mistrzowskie śniadanie. Po posiłku trener Michalski skorygował ostatnie niuanse w pozowaniu i wszyscy pełni energii popędziliśmy do katowickiego Spodka, gdzie o godzinie 10 rozpoczynały się Mistrzostwa.
Zanim rozegrane zostały kategorie weteranów oglądaliśmy zmagania juniorów. W kategorii juniorek w fitness niestety nie narodził się żaden nowy talent. A szkoda, bo piękne programy dowolne stanowią zawsze okrasę zawodów. Zawodniczki pod względem sylwetkowym mają jeszcze dużo do nadrobienia.
To zaskakujące, ale młodym dziewczynom trudno uzyskać proporcjonalną, odtłuszczoną sylwetkę na zawody, zaś weteranki prezentują coraz wyższy poziom. W fitness sylwetkowym powyżej 35 roku życia po złoto sięgnęła najbardziej utytułowana Katarzyna Kozakiewicz. Po pietach deptała jej Anna Bernady – bardzo dobra zawodniczka, o pięknej kobiecej muskulaturze, z wyeksponowanymi mięśniami brzucha, odpowiednią separacją nóg. Nie jest to tajemnicą, ale w fitness walory urodowe odgrywają ogromną rolę. Myślę, że gdyby pani Ania bardziej podkreśliła twarz, nieco zmieniła fryzurę osiągałaby lepsze wyniki. Trzymam kciuki za tę zawodniczkę z klubu Paco Lublin.
Prawdziwe zatrzęsienie przeżywała kategoria męskiej sylwetki. Na scenie rywalizowało aż 15 zawodników. Poziom przygotowania był naprawdę wysoki. Fajnie, że sporty sylwetkowe rozwijają się, ale jakoś ja wolę oglądać kompletne sylwetki zawodników w kulturystyce. U pierwszej trójki: Mariusza Janucika, Mateusza Dziekana, Adama Zająca, muskulatura górnej połowy ciała była tak imponująca, że gdyby towarzyszyła jej równie imponująca muskulatura nóg byliby to rasowi, ekstremalni kulturyści. Czy tak było nie wiem, bo obowiązkowy strój zawodników w tej kategorii to plażowe spodenki do kolan. Nie oszukujmy się, obszarem, który szczególnie trudno dopracować zawodnikom w kulturystyce to właśnie pośladki i uda. Stąd dla mnie męska sylwetka to trochę „droga na skróty” okraszona przesadną ilością sztucznego uśmiechu i żelu do włosów. To jednak tylko moja indywidualna opinia.

Podpis: Męska sylwetka juniorów
W kulturystyce juniorów do 75 kg wielki sukces odniósł Przemysław Nowak. Pamiętam Przemka z pierwszej edycji Muscle IQ. W 100% zasłużył na złoty medal prezentując kompletną, poseparowaną muskulaturę.

Podpis: Przemysław Nowak – zwycięzca kategorii juniorów do 75 kg
W kategorii powyżej 75 kg, w której startowało aż 15 zawodników, równych sobie nie miał Piotrek Borecki. Piotr w ostatnim roku dokonał niebywałej metamorfozy swojej muskulatury i teraz dopiero zaczyna pokazywać na co go naprawdę stać. Bardzo fajną sylwetkę zaprezentował również Krzysztof Masztalerz, któremu w przygotowaniach pomagała utalentowana zawodniczka fitness - Anka Halejak.

Podpis: Wielki talent kulturystyczny – Piotr Borecki (kulturystyka juniorów)
Wysoki poziom prezentowali również juniorzy w kulturystyce klasycznej. W tej kategorii weryfikacje przeszło aż 16 zawodników. Bezapelacyjnie wygrał Artur Gałęzowski, kontynuujący rodzinne tradycje kulturystyczne.

W odróżnieniu od fitness juniorek, w bikini fitness juniorek poprzeczka była postawiona naprawdę wysoko. Od początku w tej kategorii prym wiodły dwie zawodniczki: Paulina Mocior, o mocniej zarysowanej muskulaturze, wąziutkiej tali, oraz Żaneta Szlęzak o nienagannych proporcjach sylwetki. Ostatecznie Żaneta przegrała 2 punktami z Pauliną.

Podpis: Bikini fitness juniorek
Pierwszą część zawodów zakończyła kategoria weteranów 40-49 lat do 80 kg, w której występował także Bogdan Chabros, reprezentujący barwy klubu Paco Lublin. Bogdan ze spokojem przyjmował pozy, grzecznie reagował na nasz doping, uśmiechał się. Bez nerwów wykonał także program dowolny i odważnie pozował z bardziej doświadczonymi zawodnikami w dogrywce. Gdy zawodnicy stanęli na scenie, już po kilku pozach wiedzieliśmy, że Bodzio sięgnie po medal, jednak obawialiśmy się, że może zapłacić frycowe debiutanta. Oczywiście Bogdan Nowakowski był rywalem nie do przeskoczenia w tym momencie, ale srebrny medal dla debiutanta to naprawdę niesamowity wyczyn. Byliśmy bardzo szczęśliwi, że mogliśmy towarzyszyć Bogdanowi w tym ważnym momencie jego życia. Dla trenerów, przyjaciół to chyba najpiękniejszy moment widzieć dekorację na scenie.

W drugiej części zawodów rozegrana została kategoria cięższa weteranów. Krzysztof Wojtal bezapelacyjnie sięgnął po złoto. Krzysiu Skryplonek, który na każdych zawodach dogląda zawodników Sylwetki, dba o profesjonalny wygląd ich skóry, przez wyjściem na scenę Wojtala swym wścibskim okiem dostrzegł u niego niedociągnięcia w depilacji. Pomysłowość trenerów Sylwetki jest jednak nieskończona i chłopaki dokończyli ten obowiązkowy element przygotowań przy pomocy….. zapalniczki. W open Wojtal przegrał z Bogdanem Nowakowskim, aktualnym Wicemistrzem Świata, tylko trzema punktami.

Kategorię weteranów 50-59 lat wygrał jednogłośnie Andrzej Ziółkowski. Trzymaliśmy kciuki za naszego kolegę Marka Kołeckiego, ale niestety przegrał jednym punktem walkę o srebrny medal z Andrzejem Kaczmarkiem. Marek następnym razem musi być lepiej!.
Najstarszą kategorię mastersów zdominował zasłużenie Jan Olejko. Liczyłam, że Miorsław Kaźmierczak, nazywany przez widzów Dżepetto, zajmie wyższą lokatę. W tym roku widać, że nabrał masy mięśniowej i zaprezentował przyzwoity poziom kulturystyki po sześćdziesiątce. Przegrał walkę o drugie miejsce 5 punktami z Edmundem Lechowiczem.
W kategoriach weteranów poziom bardzo zróżnicowany. Przyjemnie patrzeć na takie sylwetki jakie prezentują Bogdan Nowakowski, Krzysztof Wojtal, Bogdan Chabros, Andrzej Ziółkowski. Podziw budzą Jan Olejko wykonujący szpagat, Mirosław Kaźmierczak w zaskakujących ewolucjach gimnastycznych w programie dowolnym. W niektórych przypadkach razi jednak totalny brak samokrytyki. Nie pragnę umniejszać wkładu pracy, ale niektórzy zawodnicy (oraz ich klubowi trenerzy) powinni zastanowić się przed wyjściem na scenę. Sylwetka zawodnika, mniej lub bardziej kompletna pod względem umięśnienia, powinna przynajmniej być estetyczna i schludna. Mimo, że od jakiegoś czasu nie sędziuję zawodów, zawsze czuję się częścią sztabu ludzi odpowiadających za ten sport. Z tego względu najzwyczajniej wstyd mi gdy na scenę wychodzi zawodnik w zbyt małych slipach startowych, który w czasie prezentacji sylwetki pokazuje części ciała, które powinny być zakryte. Gdybym była podłym reportem, wrogiem tego sportu, i przyjechała na te zawody zrobiłabym kilka zdjęć takich ewenementów i skleciła artykuł, w którym głosiłabym, że kulturystyka to sport bezwstydnych starszych panów. Kocham ten sport i strasznie razi mnie przejaw takiego braku szacunku dla niego. Apeluję do zawodników, o większą dozę krytycyzmu, oraz ich trenerów, o szczerość w postępowaniu z podopiecznymi. Może w niektórych przypadkach wystarczy zrobić fajną sylwetkę na plażę lub sylwestra zamiast porywać się na zawody rangi Mistrzostw Polski.
Zawodnicy często opowiadają o trudach przygotowań do zawodów, szczególnie od strony diety. Na rozmaitych forach, portalach, prasie możemy przeczytać jakie katorgi przeżywają, spoglądając na frykasy, od spożywania których muszą wystrzegać się. Bogdan Chabros, Krzysiu Wojtal i inni zawodnicy Sylwetki udowadniają, że zapach świeżego pieczywa i jajek smażonych na maśle nie jest w stanie wywołać u nich irytacji, a ich najbliżsi nie muszą chodzić na paluszkach w okresie przygotowań. Zawodnicy przygotowani wg trendów Muscle IQ nie przeżywają katuszy przed startem, gdyż nie wchodzą na ostre diety redukcyjne, nie stosują dziwnych zabiegów żywieniowych, które finalnie okazuje się, że i tak nie są w stanie oszukać fizjologii ludzkiego organizmu.
W przypadku każdego zawodnika dieta, mniej lub bardziej rygorystyczna, ciężki trening to naturalne składowe ich stylu życia. Styl życia jest zaś elementem tożsamości, stanowiącym efekt wolnego wyboru człowieka, czyli nikt go nie narzuca, nie wymusza. Jeżeli ktoś zamierza przez 10 miesięcy przygotowań płakać, że nie może jeść bułek, że to takie poświęcenie i najlepiej żeby w telewizji nie puszczano reklam świeżego pieczywa, gdyż mogą one rozbudzić apetyt, to niech lepiej zrezygnuje zamiast uprzykrzać życie całemu otoczeniu. Start w zawodach to osobista decyzja, forma samorealizacji, a nie poświęcenie. Domyślam się, że po przeczytaniu tego artykułu znienawidzi mnie połowa zawodników, ale trudno, taka jest cena szczerości.

Cieszę się, że zawodnicy Sylwetki przygotowani są zgodnie z zasadami, które nie czynią z owych przygotowań życia na banicji. Popatrzcie na Krzysia Skryplonka, Wojtka Pieczabę, Krzysia Wojtala tuż przed startem. Oni są uśmiechnięci, tryskają energią i normalnie uczestniczą w życiu rodzinnym i towarzyskim.
Przy okazji oglądania tych zawodów nasunął mi się jeszcze jeden wniosek. Bodybuilding w dosłownym tłumaczeniu oznacza budowanie ciała. Zacznijmy więc patrzeć na kulturystów jak budowniczych swojej muskulatury. W tym sporcie nie chodzi o ekstremalne odtłuszczenie ciała i zeprezentowanie muskulatury jaką posiada naturalnie każdy człowiek, ale ukazanie imponujących proporcjonalnych mięśni, będących efektem przemyślanego treningu, diety. Czasem jednak mam wrażenie, że oceny widzów kształtuje jedynie parametr odtłuszczenia. Jeżeli tak będzie, to kulturystyka stanie się sportem anorektyków….

Organizacji tegorocznych MP Juniorów i Weteranów podjął się sędzia Jerzy Szymański, który ma w tym względzie ogromne doświadczenie i jak zawsze sprostał zadaniu, mając za sobą zgrany sztab organizacyjny z regionu śląskiego. Jedynym mankamentem zawodów moim zdaniem była muzyka. Bywałam sędziną nagrań na różnych imprezach, także rangi międzynarodowej. Muzyka w dogrywce w kulturystyce musi być dynamiczna, niemal agresywna, żeby zagrzać zawodników do pozowania. Dogrywka jest ważnym momentem zawodów, może nie dla sędziów, którzy tego elementu już nie oceniają, ale dla widzów, dla których zawody to także w pewnym sensie widowisko. Romantyczna, wolna muzyka dla rasowych, ekstremalnych kulturystów to dla mnie po prostu pomyłka. Również niedobrana do konkurencji była muzyka w kategoriach kobiecych, szczególnie podczas t-walkingu, stanowiącego obowiązkowy element prezentacji zawodniczek w finale. Muzyka powinna mieć w miarę szybki bit, który powinien zgrywać się z dynamicznym krokiem zawodniczek. Gdy muzyka jest spowolniona, panie snują się po scenie jak widma, nie mogąc wejść w rytm. Totalnie niedopuszczalna jest przerwa w muzyce w czasie prezentacji zawodniczek w t-walking. Zabrakło mi na tej imprezie sędziego Marka Kaziemierczuka, który zazwyczaj odpowiadał za muzykę na zawodach.
Zawodniczki różnie wypadają w czasie t-walkingu. Patrząc na dotychczasowe zawody, na których byłam, najlepszy t-walking wykonywała moim zdaniem, poza Kasią Kozakiewicz i Anią Szczotką, Kaja Rybicka – tegoroczna medalistka MP przygotowywana przez Sylwetkę. Drogie Panie, popatrzcie jak Kaja energicznie, z charakterem, gracją i zalotnością wykonuje ten, wydawać się by mogło prozaiczny, przemarsz.
Podsumowując, zawody bardzo udane, odnieśliśmy sukces i co ważne byliśmy tam razem. Jeszcze raz gratuluję Bodziowi i Wojtalowi.

Na koniec dodam tylko, że klub Paco Lublin znalazł się w trójce najlepszych klubów w klasyfikacji drużynowej, obok klubów Olimp Zaprze i Violetta Bydgoszcz. Brawo dla prezesa Andrzeja Stachury. W imieniu Paco puchar miała zaszczyt odebrać Ewa Chabros.

Komentarze   

#5 BORAT 2014-10-29 17:27
fajnie się czyta
#4 Sztanga666 2014-10-29 09:02
Super i życzę dalszych sukcesów :)
#3 Kati 2014-10-28 19:14
obszerna relacja ;) Kasia zawsze się postara :) powodzenia! Oby tak dalej :)
#2 tona_żelastwa_na _klate 2014-10-28 18:16
pozdro dla całej ekipy
#1 amanda 2014-10-28 17:59
jest moc :)

Zaloguj się, by móc komentować

Nasz Sklep on-line



 









Partnerzy





Zadanie w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej realizowane jest przy pomocy finansowej Miasta Lublin

























 


















OFERTA WYNAJMU

Gościmy

Odwiedza nas 341 gości oraz 0 użytkowników.

Dawne Kino

Paco Zana 72

Spot PACO

Spot sklepu PACO

Kluby Sportowe PACO