Okazało się, że Piotrowski ma zator tętniczy, sercowy i płucny. Przez kilka dni na OIOM-ie był podłączony do specjalistycznej aparatury, następnie odłączono go od - jak sam wyznał w rozmowie z nami - "zegrów", ale cały czas przyjmuje leki.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami szkoleniowiec jak tylko lepiej się poczuł, na własne żądanie opuścił szpital. We wtorek pojechał do Wałcza.
- Bardzo nas ucieszyła obecność trenera - mówi Karolina Michalczuk z Paco, najlepsza w historii polskiego pięściarstwa zawodniczka - Piotrowski to twardy facet, jest dla nas jak ojciec. Przez dwa dni był z nami, prowadził nawet zajęcia. Niestety, musiał nas znowu opuścić i wrócić do szpitala. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze, że na kolejnym zgrupowaniu, które 9 września rozpocznie się w Karpaczu będzie z nami od początku do końca - dodaje była mistrzyni świata.
BAS