„Nóż w sercu nie złamał Wojownika” 28 lutego w hali Globus Rafał Jackiewicz będzie bronił pasa mistrza Europy EBU. Polski pięściarz zapowiada swoje zwycięstwo. Trudno się dziwić motywacji zawodnika z Mińska Mazowieckiego, ponieważ dotychczasowe doświadczenia życiowe mogłyby być kanwą niejednego filmu – o tym, jak podnosić się z upadków.
W lubelskim ringu polski mistrz Europy zmierzy się z niepokonanym dotychczas Włochem Luciano Abisem.
– To bardzo groźny rywal, ma niezły prawy prosty i lewy sierp – ocenia swojego rywala Jackiewicz. – Mam nadzieję, że mój duch walki przechyli szalę zwycięstwa na moją stronę.
Właśnie w nieustępliwości i waleczności tkwi jego główny atut. Jak sam mówi, pseudonimy „Wojownik” i „Waleczne Serce” wyniósł jeszcze z czasów młodości, gdzie główną rozrywką były sobotnie dyskoteki, na których obowiązkowym punktem była bójka. – Trenowałem kick boxing od 15. roku życia i walka była dla mnie czymś naturalnym. Nie miało dla mnie większego znaczenia, z kim się biłem. Wybierałem z reguły większych od siebie i zawsze wygrywałem – mówi pięściarz.
Jednak w czerwcu 2002 roku dobra karta się odwróciła. Podczas bójki Jackiewicz został ugodzony nożem prosto w serce. – Świętowałem ze znajomymi narodziny syna. Podczas dyskoteki nawiązała się bójka. Osobnik ugodził mnie nożem, który przebił mi prawą komorę i osierdzie. Gdybym dostał w lewą część, to zmarłbym natychmiast. W szpitalu lekarze powiedzieli mi, że nigdy nie wrócę do sportu.
Na przekór wszystkiemu, „Wojownik” wrócił w świetnym stylu. Pół roku później zdobył tytuł wicemistrza Polski w formule full contact. Nieco wcześniej, w 2001 roku, postanowił spróbować swoich sił w zawodowym boksie. Dotychczas stoczył 42 walki, z czego 33 wygrał, ale najważniejszą stoczył dopiero we wrześniu ubiegłego roku w Kielcach.
Dla Belga Jacksona Osei Bonsu piąta walka w obronie pasa EBU miała być spacerkiem. Po 12 niezwykle zaciętych rundach sędziowie orzekli jednak sensacyjne zwycięstwo Polaka. Tuż po walce Jackiewicz oświadczył się w ringu swojej dziewczynie Marcie, z którą 4 lipca stanie na ślubnym kobiercu. Zarobione pieniądze pięściarz przeznacza na wyposażenie... prywatnego przedszkola o wdzięcznej nazwie „Mrówkolandia”, które prowadzi wraz z narzeczoną. Jak dzieci reagują na obecność ringowego twardziela? – Dzieciaki mnie uwielbiają. Myślę, że mam odpowiednie podejście do maluchów, mam zresztą dwójkę własnych, 8-letniego Jacka i 3-letnią Maję – mówi Jackiewicz.
Wielką pasją pięściarza jest futbol. Zawodnik ma jednak wpisany w kontrakcie zakaz gry, ale dawniej często się uganiał za futbolówką. W piątoligowym Sokole Kołbiel był najlepszym strzelcem. Grał ponadto w Mazovii Mińsk Mazowiecki, Tęczy Piaseczno i Jutrzence Cegłów. Ale również na boisku dało o sobie znać wojownicze usposobienie Jackiewicza. Za brutalne zachowania był trzykrotnie zawieszany, najdłuższa dyskwalifikacja trwała dwa lata za uderzenie arbitra.
Ubiegły rok dla „Wojownika” to także koniec problemów z wagą. – Nie umiałem odmówić sobie słodkości. Obżerałem się na potęgę i lekarze powiedzieli mi, że zrzucanie po 10 kg przed każdą walką może mieć dla mnie poważne konsekwencje. Teraz nie mam już z tym problemów – mówi pięściarz. Prawidłowa waga Jackiewicza stała się nawet przedmiotem zakładu między nim a kolegami z Bullit Knockout Promotion. Przez najbliższy rok mistrz Europy nie może ważyć więcej niż 72 kg, a kontroli można dokonywać nawet codziennie. Stawką zakładu jest 55 tys. złotych, więc motywacji „Wojownikowi” na pewno nie zabraknie.
.