- Na szczęście udało mi się ją w miarę szybko zbić. Nie obyło się jednak bez poświęceń z mojej strony. Wyrzekłem się słodyczy, które uwielbiam i ściśle przestrzegałem diety. Teraz będę musiał się pilnować jeszcze bardziej, bo w ryzach trzymać mnie będzie zakład z innymi zawodnikami Bullit KnockOut Promotions, m.in. Krzysztofem Włodarczykiem. Mam nie przekroczyć 72 kg przez rok czasu, inaczej ze swej kieszeni będę musiał wyciągnąć ponad 50 tys. zł - dodaje z uśmiechem Jackiewicz.
Sobotnia walka "Wojownika" dała kibicom wiele emocji. Po w miarę spokojnym początku, Jackiewicz podkręcił tempo dopiero w czwartej rundzie. Mistrz wyprzedzał ataki Włocha i wygrywał kolejne rundy. Jackiewicz najbardziej może żałować jedenastej rundy w której po znakomitym prawym prostym o mały włos nie znokautował Abisa. Do szczęścia zabrakło kilku sekund. W ostatniej, dwunastej rundzie pretendent walczył już jednak tylko o przetrwanie. Nic dziwnego, że sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Jackiewiczem punktując 118:112, 117:111 i 116:112.
Wśród pozostałych walk pięściarzy Bullit KnockOut Promotions najciekawszy był pojedynek w wadze półciężkiej, w której Dawid Kostecki jednogłośnie na punkty pokonał Francuza Martiala Bellę Oleme'a. Rywal "Cygana" okazał się wymagający, dość dobrze znosząc jego liczne ciosy. Swoją przewgę Kostecki potwierdził w ostatniej rundzie, w której pomimo krwawiącego łuku brwiowego zasypał rywala mocnymi ciosami, doprowadzając do ostrej i otwartej wymiany. - Nie miałem już nic do stracenia, a rozcięty łuk brwiowy jeszcze bardziej mnie rozłościł. Niestety nie zdążyłem go wykończyć - podsumowuje "Cygan".
Lubelscy kibice w sobotę świętowali też kolejne zwycięstwa pięściarzy Paco Lublin. W pokazowej walce Karolina Michalczuk po raz kolejny udowodniła, że na krajowym ringu nie ma sobie równych. Przeciwniczką aktualnej mistrzyni świata była Daria Walczykiewicz z Zagłębia Konin. Rywalka w połowie trzeciej rundy uległa przez RSC.
Podobnie zwycięstwem zakończyło się piąte już z kolei starcie Łukasza Maćca. Tym razem przeciwnikiem "Grubego" był Jewgienijs Fjodorovs (obaj na zdjęciu). Łotysz pomimo mniej korzystnego bilansu od Łukasza, okazał się dla niego wymagajacym przeciwnikiem. - Największy kłopot miałem z jego unikami. Od chwili walki z Bieniasem, którą miałem okazję widzieć ponad rok temu podczas Międzynarodowego Turnieju Paco w Lublinie sporo się nauczył. Nie sądziłem, że wytrzyma do końca - dodaje Maciec.
Nasz jedyny lubelski zawodowiec jednogłośnie wygrał swoją walkę na punkty.
Pozostałe walki sobotniego wieczoru zakończyły się również zwycięstwami Polaków. (Fot. Piotr Michalski/af pm media studio).
Rafał Jackiewicz obronił tytuł bokserskiego mistrza Europy federacji EBU w wadze półśredniej. W Lublinie "Wojownik" w dwunastorundowej walce pokonał jednogłośnie na punkty Luciano Abisa. Dla Włocha była to pierwsza porażka na profesjonalnym ringu, który do tej pory szczycił się bilansem 26:0.
Jackiewicz, zwany też "ciasteczowym potworem" nie sprawiał wrażenia ociężałego. Tymczasem jeszcze nie dawno miał aż 12 kilogramów nadwagi. - Na szczęście udało mi się ją w miarę szybko zbić. Nie obyło się jednak bez poświęceń z mojej strony. Wyrzekłem się słodyczy, które uwielbiam i ściśle przestrzegałem diety. Teraz będę musiał się pilnować jeszcze bardziej, bo w ryzach trzymać mnie będzie zakład z innymi zawodnikami Bullit KnockOut Promotions, m.in. Krzysztofem Włodarczykiem. Mam nie przekroczyć 72 kg przez rok czasu, inaczej ze swej kieszeni będę musiał wyciągnąć ponad 50 tys. zł - dodaje z uśmiechem Jackiewicz.
Sobotnia walka "Wojownika" dała kibicom wiele emocji. Po w miarę spokojnym początku, Jackiewicz podkręcił tempo dopiero w czwartej rundzie. Mistrz wyprzedzał ataki Włocha i wygrywał kolejne rundy. Jackiewicz najbardziej może żałować jedenastej rundy w której po znakomitym prawym prostym o mały włos nie znokautował Abisa. Do szczęścia zabrakło kilku sekund. W ostatniej, dwunastej rundzie pretendent walczył już jednak tylko o przetrwanie. Nic dziwnego, że sędziowie jednogłośnie opowiedzieli się za Jackiewiczem punktując 118:112, 117:111 i 116:112.
Wśród pozostałych walk pięściarzy Bullit KnockOut Promotions najciekawszy był pojedynek w wadze półciężkiej, w której Dawid Kostecki jednogłośnie na punkty pokonał Francuza Martiala Bellę Oleme'a. Rywal "Cygana" okazał się wymagający, dość dobrze znosząc jego liczne ciosy. Swoją przewgę Kostecki potwierdził w ostatniej rundzie, w której pomimo krwawiącego łuku brwiowego zasypał rywala mocnymi ciosami, doprowadzając do ostrej i otwartej wymiany. - Nie miałem już nic do stracenia, a rozcięty łuk brwiowy jeszcze bardziej mnie rozłościł. Niestety nie zdążyłem go wykończyć - podsumowuje "Cygan".
Lubelscy kibice w sobotę świętowali też kolejne zwycięstwa pięściarzy Paco Lublin. W pokazowej walce Karolina Michalczuk po raz kolejny udowodniła, że na krajowym ringu nie ma sobie równych. Przeciwniczką aktualnej mistrzyni świata była Daria Walczykiewicz z Zagłębia Konin. Rywalka w połowie trzeciej rundy uległa przez RSC.
Podobnie zwycięstwem zakończyło się piąte już z kolei starcie Łukasza Maćca. Tym razem przeciwnikiem "Grubego" był Jewgienijs Fjodorovs (obaj na zdjęciu). Łotysz pomimo mniej korzystnego bilansu od Łukasza, okazał się dla niego wymagajacym przeciwnikiem. - Największy kłopot miałem z jego unikami. Od chwili walki z Bieniasem, którą miałem okazję widzieć ponad rok temu podczas Międzynarodowego Turnieju Paco w Lublinie sporo się nauczył. Nie sądziłem, że wytrzyma do końca - dodaje Maciec.
Nasz jedyny lubelski zawodowiec jednogłośnie wygrał swoją walkę na punkty.
Pozostałe walki sobotniego wieczoru zakończyły się również zwycięstwami Polaków. (Fot. Piotr Michalski/af pm media studio).