Zanim w sobotę w hali przy Al. Zygmuntowskich rozpoczęły się pięściarskie zmagania przyjaciele Stanisława Zalewskiego w towarzystwie córek Ewy Zalewskiej-Kalinowskiej i Danuty Lis oraz przedstawicieli Klubu Sportowego Paco odwiedzili Jego grób na cmentarzu przy ul. Lipowej.
Nad mogiłą byli mistrzowie, medaliści igrzysk olimpijskich, mistrzostw świata i Europy: Wiesław Rudkowski, Henryk Średnicki, Paweł Skrzecz i Lucjan Trela wspominali lublinianina.
– Pamiętam bardzo dobrze gościnny dom „Pana Stasia”, a także te długie wieczory na zgrupowaniach, kiedy graliśmy w karty – mówił Henryk Średnicki, mistrz świata z 1978 roku z Belgradu.
Andrzej Stachura - szef Paco – organizatora memoriału, od kilku lat stawia na nogi lubelski boks i śmiało można powiedzieć, że gdyby nie jego zapał, pewnie o takich imprezach nad Bystrzyca sympatycy pięściarstwa mogliby zapomnieć
STANISŁAW ZALEWSKI uznawany za największego przyjaciela najlepszych przez lata polskich pięściarzy, był żywą legendą sportu i niezwykle barwną postacią. Lublinianin z urodzenia, był przez prawie całe życie związany z naszym miastem. Jako trener i masażysta przez wiele lat był najbliższym współpracownikiem twórcy potęgi polskiego boksu Feliksa Stamma. Był dla zawodników nie tylko szkoleniowcem, ale także świetnym psychologiem, choć wtedy nikt o takim nazewnictwie w pracy z kadrowiczami nawet nie myślał.
W latach największych sukcesów krajowego boksu brał udział w przygotowaniach naszych bokserów do walk podczas sześciu olimpiad: w Rzymie, Tokio, Meksyku, Monachium, Montrealu i Moskwie. Był 13 razy na mistrzostwach Europy. Bokserzy, którzy przeszli przygotowania pod okiem sztabu szkoleniowego z Zalewskim włącznie, zdobyli 24 medale w tych imprezach.
Zalewski urodził się i wychował przy ul. Szpitalnej – dziś: Peowiaków. Wielka przygoda z boksem dla Stasia zaczęła się 72 lata temu, gdy skończył z kopaniem piłki na lubelskich podwórkach i znalazł się miedzy linami ringu. Pierwsze kroki stawiał w WKS Unia, ale pierwszy znaczący sukces sportowy odniósł startując w barwach policyjnego KS, prowadzonego przez ówczesnego komendanta Lublina, z siedzibą przy ul. Zielonej 5. W 1936 roku po wygraniu eliminacji strefowej lwowsko-wołyńsko-lubelskiej zdobył prawo startu w mistrzostwach Polski w Poznaniu. Tam 24 kwietnia po półfinałowej porażce z trzykrotnym mistrzem Polski, Zygmuntem Koziołkiem z miejscowej Warty, zdobył brązowy medal w wadze koguciej. Po mistrzostwach o Zalewskim miejscowa prasa pisała: Lublinianin umie walczyć w zawarciu, jest dobrym bojownikiem i myślącym zawodnikiem. Walką z Koziołkiem dał się poznać na arenie ogólnopolskiej.
Udany występ w Poznaniu zdecydował, że od tej chwili boks stał się pasją jego życia. W 1938 roku we wrześniu ukończył z wynikiem bardzo dobrym 6-tygodniowy kurs trenerski, którego kierownikiem był Feliks Stamm. Niestety ze względu na młody wiek otrzymał jedynie tytuł instruktora boksu. Po sześciu latach związanych z zawierucha wojenną, Stasio z „Papą” Stammem spotkał się w 1945 r. w Bydgoszczy. Tam podczas wieczornych masaży obolałego kręgosłupa Stamma, zawiązały się pierwsze znamiona późniejszej wielkiej przyjaźni. Rok później Stamm został trenerem kadry narodowej, a jego bezpośrednim pomocnikiem i masażystą został Stanisław Zalewski.
Przyjaźń Stasia z Feliksem umocniła się po niezwykle udanych dla Polskiego boksu mistrzostwach Europy w 1953 r. w Warszawie. Podczas wieloletniej ich współpracy przez ręce Stasia, także w dosłownym znaczeniu, przeszło wielu wspaniałych pięściarzy. Nie sposób jednak w tej wielkiej ich plejadzie pominąć takich asów polskiego boksu jak: Jerzy kulej, Leszek Drogosz, Zbigniew Pietrzykowski, Zenon Stefaniuk, Zygmunt Chychła, Tadeusz Grzelak, Bogdan Węgrzyniak, Henryk Kukier, Kazimierz Paździor, Jerzy Adamski, Marian Kasprzyk, Jan Szczepański, Ryszard Tomczyk, Bogdan Gajda, Wiesław Rutkowski, Henryk Średnicki, Leszek Błażyński, Jerzy Rybicki, Ryszard Petek.
Poza pracą z kadrą i w CWKS W-wa Zalewski przez wiele lat pracował w lubelskich klubach: OWKS, Lubliniance i Motorze, wychowując wielu wartościowych pięściarzy. W historii lubelskiego boksu tylko dwóch pięściarzy osiągnęło znaczący sukces międzynarodowy. Byli to Henryk Kukier i Ryszard Petek. Im także od początku do końca ich kariery towarzyszył Stanisław Zalewski. Warto pamiętać, że walkę o miejsce w reprezentacji na ME do Rzymu Petek wygrał między innymi z Adamem Kowalczykiem z Lublinianki, bokserem ściśle związanym z Zalewskim.
W Lublinie Stasio pracował także jako trener koordynator zrzeszenia Stal. W latach 50-tych bowiem działały trzy kluby: Stal FSC, Stal Świdnik i Stal Poniatowa. Przez wiele lat swej pracy zawodowej i społecznej był działaczem związku, spikerem i organizatorem imprez. Był zawsze tam gdzie przewijała się jakakolwiek działalność związana z boksem w naszym regionie.
W 1984 r., kiedy Stasio przebywał na zgrupowaniu kadry przed igrzyskami w Los Angeles, miał wylew krwi do mózgu. Po powrocie do Lublina ze szpitala w Pucku i po częściowym wyzdrowieniu, Stasio spotkał się w lubelskim Motorze z tak potrzebą mu w tym okresie pomocą i sympatią. Jan Demczuk, wiceprezes klubu, zaproponował mu kilkogodzinna prace przy masowaniu piłkarzy i żużlowców. Praca z nimi okazała się najlepszą terapią i przywracała mu systematycznie zdrowie. Znajdował w niej nowe zadowolenie i doświadczenie i nie mniejszych przyjaciół jak w boksie. Ci drudzy w ciężkich ostatnich latach nie opuścili go, przesyłając mu nie tylko listowne życzenia wielu jeszcze lat zdrowia ale i okazując materialną pomoc. Stanisław Zalewski zmarł 7 lipca 2001 roku.
.