Logowanie

Kurs Trenera

Paco Power

Licznik Odwiedzin

Dzisiaj:5933
Wczoraj:6944
W tygodniu:47787
W miesiącu:34395
Ogólnie:5967557

Kto jest online

2
Online

niedziela, 05, maj 2024 21:20

Produkty na Allegro

Nasz kanał filmowy

KS PACO

GH Twierdza Zamość

PACO Warszawa

Taniesuple.org

PACOPOWER

Promowane produkty

PACO POWER Multi-Vitamin

PACO POWER Multi-Vitamin

Karta Dużej Rodziny

Lubelska Karta Seniora





LUBIKA





Gościem I Międzynarodowego Turnieju Bokserskiego PACO 2006, który dokładnie przed siedmioma laty odbył się w hali sportowej Politechniki Lubelskiej był między innymi Mariusz Pudzianowski. Najsilniejszy Polak rozdał setki autografów na przygotowanych wcześniej plakatach i zdjęciach ze swoją podobizną. ,,Dominator” poprowadził również pokaz z udziałem publiczności. Zabawy było niemało, bo do konkurencji wymagających sporo siły stanęli zarówno mężczyźni, jak i panie. Wszyscy z pozytywnym skutkiem.
Przypominamy rozmowę  z "Pudzianem" , którą po  naszych zawodach zamieścił "Kurier Lubelski".

Jacek Sadowski: Spóźnił się Pan na pokaz w Lublinie, w dodatku nie brał Pan w nim udziału.
Mariusz Pudzianowski: To wynik zmęczenia po ostatnim moim starcie. Do tej pory wszystko mnie jeszcze boli. Zawody skończyły się tuż przed moim przyjazdem do Lublina. Przyjechałem tu prosto z lotniska. Mogę jednak powiedzieć, że nie dałem plamy.
Znany jest Pan z tego, że ,,skóry nie sprzedaje” zbyt łatwo, czy zatem ten sezon można zaliczyć do udanych w Pana wykonaniu?
Tak i nie. Wygrałem 95 procent startów. We wszystkich rankingach jestem dziś na pierwszym miejscu, więc chyba nie jest źle. Z drugiej jednak strony pozostaje pewien niedosyt. Drugie miejsce w mistrzostwach świata i tylko pół punktu straty do rywala musi podrażnić nerwy. Myślę jednak, że wszyscy wiedzą, na co mnie stać i wybaczą mi to potknięcie.
Do tej pory wygrywał Pan bezapelacyjnie, zyskał przydomek Dominatora. Czy tych kilka porażek to już zmierzch dawnego ,,Pudziana”, czy może oznaka chwilowej słabości?
Nie kończę jeszcze kariery, jeżeli o to Pan pyta. Przede mną jeszcze kilka, najmniej cztery lata startów. Nie powiedziałem więc jeszcze ostatniego słowa.
Ale rozglądał się Pan już za następcami?
Tak, ale nie widzę nikogo. Choć jest wielu zawodników, którzy próbują sprostać mi lub moim zagranicznym rywalom, nadal jednak brakuje im sił albo doświadczenia. Zawody strongmanów to naprawdę ciężki kawałek chleba. I to nie tylko ze względu na ciężary, które trzeba dźwigać. Trzeba do tego cierpliwości, wielkiego samozaparcia i poświęcenia, bo na początku jest tylko i wyłącznie trening. Trzeba zapomnieć nawet o życiu osobistym. A to bywa dla niektórych zbyt trudne.
Dla Pana nie było?
No, nie można tak mówić. Trenuję od 16 lat. W tym czasie miałem początkowe sukcesy, chwile słabości czy zwątpienia, by dojść do takiej formy, jaką dysponuję teraz. Kulturystyka czy podnoszenie ciężarów nie cieszyły się w Polsce dużą popularnością. Przyniosły ją dopiero zawody strongmanów, więc trenowanie właśnie do takich zawodów można było uznać za czyste ,,wariactwo”. Ja trafiłem w odpowiedni czas.
Miał Pan jednak na początku kilka możliwości wyboru. Boks, karate i ciężary. Dlaczego właśnie ta ostatnia droga była najlepsza?
Boks i karate trenowałem amatorsko. Na treningi musiałem dojeżdżać bardzo daleko. Nie było łatwo pogodzić to z pracą. Ciężary wybrałem więc może z wygody. W domu miałem cały zestaw do ćwiczeń, którego mogły pozazdrościć niejedne dobre kluby. Sprzęt nie był mój, ale ojca, byłego ciężarowca. To ułatwiło sprawę. A później wszystko jakoś się potoczyło.
Ostatnio przymierzał się Pan jednak do Formuły K1. To tylko kolejna plotka na Pana temat?
Tym razem jest to prawdziwa informacja. Rok temu przyglądałem się zawodom tej dyscypliny. Może nie do końca chciałem pójść w ślady Pawła Nastuli, coś mnie jednak ciągnęło w tym kierunku. Problem pojawił się przy dogadywaniu kontraktu. Czekałem na odpowiedź organizatorów, ponieważ odpowiedź nie nadeszła, wycofałem się.
Co najsilniejszy w Polsce mężczyzna robi w wolnej chwili?
Wstyd się przyznać, ale po treningach i zawodach, ciągłych pokazach mam już tylko siłę na oglądanie telewizji. Oczywiście w wygodnym fotelu.

Komentarze   

#5 amanda 2013-12-16 18:54
stare dobre czasy
#4 Kati 2013-12-16 14:33
Pudzian dobry :D PRezes swoje imprezy dopina nie dosc ze na ostatni guzik to dba o zaproszenie gwiazd :D
#3 Khan 2013-12-16 12:33
To kiedy powtórka????
#2 Adam1 2013-12-16 12:16
Miło jest wspominać taką imprezę :)
#1 BORAT 2013-12-16 12:10
To była impreza :)

Zaloguj się, by móc komentować

Nasz Sklep on-line



 









Partnerzy





Zadanie w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej realizowane jest przy pomocy finansowej Miasta Lublin

























 


















OFERTA WYNAJMU

Gościmy

Odwiedza nas 560 gości oraz 0 użytkowników.

Dawne Kino

Paco Zana 72

Spot PACO

Spot sklepu PACO

Kluby Sportowe PACO