Niestety nie każdemu się to udaje, co w praktyce może być dla innych po prostu uciążliwe. Przed wizytą w klubie fitness dobrze jest mieć świadomość tego czego absolutnie nie należy robić w takim miejscu. Jeżeli nie chcesz być „gwiazdą” siłowni i uniknąć szeptów typu: „przyszedł ten facet (lub ta dziewczyna)…” pamiętaj o tym, iż jest to miejsce publiczne i nie należy zachowywać się w sposób utrudniający przeprowadzenie treningu innym osobom. Co jest na pewno niemile widziane w klubach fitness?
W klubie fitness, podobnie jak w szkole, zakładzie pracy czy w restauracji obowiązują pewne reguły nieodłącznie związane ze specyfiką tego miejsca. Mają one na celu zapewnienie bezpieczeństwa i komfortu wszystkim ćwiczącym z uwzględnieniem przy tym elementarnych zasad dobrego wychowania. Znajomość reguł panujących w klubie fitness ma szczególne znaczenie dla osób, które wybierają się tam po raz pierwszy, choć wiele osób zapewne przyzna mi rację, że również stałym bywalcom siłowni przydałoby się delikatne ich odświeżenie. Poniżej przedstawiam więc kluczowe zasady obowiązujące w klubach fitness, do których po prostu warto się zastosować.
Ubiór
Chociaż wiadomo wszem i wobec, iż to „nie szata zdobi człowieka”, to kwestia przyodziania odpowiedniego, wygodnego, sportowego stroju przed wejściem na salę treningową jest kwestią elementarną. Przy czym nacisk chciałabym postawić na frazę przed wejściem na salę. Innymi słowy, należy zabrać odzież zmienną, zwłaszcza obuwie. Niedopuszczalne jest rozpoczynanie treningu w butach, w których chodzi się na co dzień do szkoły, pracy czy choćby po bułki do sklepu, nawet jeśli zaprojektował je sam Giiuseppe Zanotti. Wystarczą nawet tenisówki, byle były to buty używane przez nas tylko w jednym celu i ubierane w szatni zaraz przed wejściem na salę. W nie najlepszym tonie jest też przychodzenie w dżinsach, swetrach, koszulach z kołnierzykiem, choć za tego typu ekstrawagancje nikt głowy nam nie urwie, po prostu będziemy wyglądali i czuli się niekomfortowo. Na siłownię też warto zabrać ze sobą… ręcznik.
Twój antyperspirant cię oszukuje…
Smutne to trochę, ale istnieją osoby, które mają problem z praktycznym zastosowaniem podstawowych zasad higieny. Zbyt często normą bywa noszenie tych samych, przepoconych ubrań zmiennych i wyczuwalna z daleka awersja do antyperspirantu. Niektórzy wychodzą z założenia, że nie warto się umyć przed siłownią (pomimo oczywistej konieczności), gdyż po siłowni będą musieli to zrobić jeszcze raz. No cóż, warto się czasem poświęcić i wziąć szybki prysznic przed treningiem – zwłaszcza jeżeli od poprzedniej kąpieli minęła większa ilość czasu albo wykonywaliśmy czynności, które niekorzystnie odbiły się na naszej ogólnie rozumianej świeżości. Inni bywalcy siłowni, nawet jeśli nie kupią z tego powodu nikomu kwiatów, z całą pewnością będą za ten fakt ogromnie wdzięczni.
Lusterczko powiedz przecie
Lustra na siłowni służą przede wszystkim do obserwowania poprawności techniki wykonywanych ćwiczeń, a robienie zdjęć i oglądanie ciała pod każdym kątem i w różnych pozycjach może wydawać się trochę dziwaczne, zwłaszcza że praktyce tej poddają się często jednostki z niekoniecznie najlepiej dopracowaną formą. Oczywiście nie chodzi tutaj o przesadną skromność i przechodzenie obok luster ze spuszczonym wzrokiem, tylko o umiar w „lustracji”. Jeżeli czujesz potrzebę permanentnego podziwiania swojej mniej lub bardziej doskonałej sylwetki - rób to w domu. Zakup dużego lustra to nie jest znowu bardzo duży wydatek…
Kicham na przeziębienie!
Wiem, że gdzieniegdzie panuje taki pogląd, iż prawdziwy paker powinien potrafić zrobi dobry trening nawet po wylewie, ale wybierając się na siłownię z infekcją warto mieć na uwadze nie tylko własne zdrowie, ale również stan zdrowia innych. Odwiedziny klubu fitness z zaawansowanym katarem, kaszlem, gorączką lub innymi dolegliwościami wskazującymi na chorobę zakaźną są wyjątkowo niemile widziane. Nie dość, że głośne wycierania nosa czy kichanie zakłócają atmosferę treningu, to dodatkowo stwarzają ryzyko zarażenia innych osób. Jeżeli podczas przeziębienia postanowiłeś poprawić sobie nastrój wysiłkiem fizycznym, to wiedz, że inni bywalcy klubu z pewnością nie będą z tego faktu zadowoleni.
Niestosowne komentarze
Powszechnie wzbudzają niechęć osoby okazujące jawnie swoją niechęć bądź pogardę do innych, komentujące w sposób niewybredny sposób trenowania czy wygląd. Niedopuszczalne jest wytykanie palcami czy naśmiewanie się z innych bywalców klubu. To co sobie myślisz w głowie – to Twoja sprawa, warto jednak nie uprzedzać się względem pozostałych trenujących i nie przypisywać im samych negatywnych cech. W ten sposób atmosfera będzie bardziej przyjazna bez niepotrzebnych napięć. Wiem, że nieraz zdarza się, iż w klubie pojawiają się „specjalne przypadki” i trudno wtedy zachować powagę. Niemniej jednak nie należy tracić klasy czy już tym bardziej zapominać o elementarnych zasadach kultury osobistej.
Syndrom chochlika
Pamiętam, że kiedy w czasach studiów trenowałam w jednym z lubelskich klubów, pojawiał się tam chłopak, który bezpardonowo potrafił zabrać komuś hantle i iść na drugi koniec sali albo dosłownie wbić Ci się na ławkę podczas gdy Ty dokładasz obciążeń na sztangę. Był to dość kulturalny klub, i minęło trochę czasu zanim ktoś w końcu skutecznie uświadomił owego jegomościa, że powinien sobie kupić atlas i ćwiczyć w domu. Piszę o tym, dlatego że prawdopodobnie chłopak ten sądził, że jak ktoś odkłada na chwilę sztangę to już jej nie będzie używał, więc można ją zabrać, najlepiej czym prędzej, by nie zrobili tego inni… Osoby przychodzące pierwszy raz na siłownie niekiedy nie zdają sobie sprawy z tego, że na moment odłożony sprzęt może być komuś jeszcze potrzebny i że najlepszą opcję jest po prostu zapytać się kiedy ławka, wyciąg czy hantle będą wolne bądź też – czy można się podłączyć…
Trening w stylu „godzilla”
Doskonale rozumiem, że przesunięcie sztangi z punktu A do punktu B wiąże się niekiedy z nadludzkim wysiłkiem, nie jest to jednak powód by głośno używać w tym celu pierwotnych technik akustycznych. Oczywiście każdemu się nieraz może wymsknąć jakiś nieartykułowany dźwięk przy najcięższej serii, ale głośne pokrzykiwanie przy każdym powtórzeniu jest po prostu dla innych uciążliwe. Siłownia to nie rykowisko. Podobnie rzucanie obciążeniem także nie jest w dobrym tonie. Hantle, sztangę, odważniki odkładać należy w taki sposób by klubem nie wstrząsały fale sejsmiczne. Wiadomo, że wykonując martwe ciągi, zarzuty siłowe i inne złożone ćwiczenia z dużym obciążeniem raczej trudno jest w sposób bezgłośny odłożyć sztangę na podest czy podłogę. Ale kiedy to możliwe (przy innych ćwiczeniach, a także odkładając sztangę i hantle na miejsce czy ściągając obciążenie z gryfu) warto zachować minimum kurtuazji i robić to w sposób nieuciążliwy dla innych.
Klub dyskusyjny
Siłownia to nie jest świetlica. Na siłownie przychodzi się po to by trenować, a nie prowadzić zawoalowane konwersacje. Zarówno zagadywanie innych bywalców (zwłaszcza kiedy wykonują serię jakiegoś ćwiczenia), jak i też zajmowanie ławek i maszyn po to by sobie posiedzieć i podyskutować nie jest specjalnie mile widziane. Jeśli długo przetrzymujesz sztangę, hantle, bramę, czy inny przyrząd, a zamiast ćwiczyć - gadasz, to licz się z tym, że ktoś prędzej czy później udzieli Ci reprymendy. Poza tym oczywistym jest, że jeśli pomiędzy seriami danego ćwiczenia jesteś w stanie prowadzić swobodną dyskusję bez zadyszki to po prostu nie trenujesz wystarczająco intensywnie. Pogadać można sobie przed klubem, w szatni, po wyjściu z siłowni, ale podczas treningu należy po prostu ćwiczyć. Tyczy się to również prowadzenia rozmów przez telefon komórkowy.
Syndrom moderatora
Innym razem zaś w klubie w którym trenowałam , przychodził mężczyzna mocno przekonany o swojej nieomylności w kwestii poprawności techniki ćwiczeń, łączenia ich z innymi, tempa powtórzeń oraz przerw między seriami. Ponieważ początkowo wszyscy traktowali go życzliwie, to stawał się w swoich poradach coraz śmielszy, aż pewnego dnia się po prostu naciął na jegomościa, który udzielił mu soczystej reprymendy, wytykając przy okazji braki w umięśnieniu i prostując niektóre teorie. Presja była tym silniejsza, że do dyskusji włączyło się jeszcze kilka innych osób wyraźnie uświadamiając owego „moderatora”, że jego porady nie są mile widziane. I nie chodziło już tutaj o to, że owy jegomość dysponował sensowną wiedzą czy nie. On po prostu przeszkadzał. Może gdyby dysponował formą stanowiącą dowód jego umiejętności, co poniektórym łatwiej byłoby przyjąć jego rady, był typem teoretyka, który za mocno przejął się rolą w jaką się w cielił… Proponuję wiec nie popełniać podobnego błędu i nie pouczać, zwłaszcza stałych bywalców, większych i lepiej zbudowanych od ciebie.
Posprzątaj po sobie
Hantle, gryfy, obciążenia, ławki – wszystko na siłowni ma swoje miejsce. Jeśli skończysz wykonywać dane ćwiczenie, zanim rozpoczniesz kolejne upewnij się, że zostawiasz po sobie porządek. Niedopuszczalne jest zostawienie obciążeń na sztandze czy już zwłaszcza wypoconych toksyn na ławce… Obciążenie należy demontować, a ławkę przetrzeć ręcznikiem. Podobnie po zakończeniu całej sesji treningowej sprawdź jeszcze raz, czy nie zostawiasz po sobie bałaganu, zwłaszcza kubków i butelek po wodzie czy innych popijanych napojach w trakcie treningu. Nawet jeśli nie wszyscy na siłowni są na tyle rozgarnięci by po sobie posprzątać i zostawiają po prostu syf, to nie bierz z nich przykładu.
Jak widać klub fitness rządzi się pewnymi prawami, które należy po prostu przestrzegać, by nie uprzykrzać życia innym oraz – by nie narazić się na reprymendę. Oczywiście trochę inne zasady panują w sieciowym klubie, a trochę inne w osiedlowej pakerni, jednakże nawet przy bardzo liberalnym podejściu osób zarządzających i innych bywalców siłowni, zastosowanie się do przedstawionych tutaj zaleceń z pewnością będzie w dobrym tonie. Warto też rozejrzeć się za wewnętrznym regulaminem danego klubu, który zazwyczaj umieszczony jest w widocznym miejscu.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.