To co dla innych wydaje się być szaleństwem dla nich – czyli morsów jest rytuałem i prawdziwą przyjemnością. Choć ja jestem strasznym zmarźluchem i całą zimę najchętniej spędziłabym pod kocem, to podziwiam osoby zażywające kąpieli na zewnątrz zimą, wiosną czy jesienią. Tym bardziej, że morsowanie niesie za sobą szereg korzyści...
Najsłynniejszą jest oczywiście hartowanie organizmu, dzięki regularnemu hartowaniu ciała wzrasta odporność a także zwiększa się nasza tolerancja na niskie temperatury. Kolejny dużym plusem morsowania jest fakt, że zimna woda łagodzi bóle mięśni, dlatego jest idealnym rozwiązaniem na „zakwasy”występujące po intensywnym treningu. Panie zaś cenią sobie w morsowaniu właściwości wyszczuplające i ujędraniające. Regularne zanurzanie się w zimnej wodzie pomaga w pozbyciu się celulitu, skóra staję się jędrna i gładka. Podobno morsowanie jest zaraźliwe – niezapomniane przeżycie i duży zastrzyk pozytywnej energii :)
Jak widać Michałowi zima nie straszna, pełną parą czerpie z niej to co najlepsze ! Po krótkiej kąpieli w zimnej wodzie tak samo jak po dobrym treningu wzrasta hormon szczęścia zwany endorfinami !
Pełen podziw dla Ciebie Michaś !!