Błąd krytyczny rozszerzenia [sigplus]: Dla folderu galerii obrazów Aktualnoscitabele_futbol.jpg oczekiwana jest względna ścieżka do folderu startowego określonego w konfiguracji rozszerzenia w zapleczu systemu Joomla!.
{gallery width=238 height=164 alignment=left}Aktualnosci/tytani_swieci.jpg{/gallery} Za nami czwarta kolejka Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego II (PLFA II). Lubelscy Tytani pokonali na stadionie przy ulicy Krasińskiego Saints Częstochowa 20:15, odnosząc tym samym kolejną, trzecią wygraną i zachowując fotel lidera. A jak spisały się pozostałe drużyny drugoligowych rozgrywek? Zapraszamy do cotygodniowego podsumowania kolejki PLFA II.
Królewscy na warszawskim tronie
W rozegranych w sobotnie popołudnie pierwszych w tym sezonie drugoligowych derbach Warszawy, po ciekawym starciu Królewscy pokonali Werewolves. Pojedynek drużyn ze stolicy wywoływał sporo emocji w stołecznym środowisku futbolowym. Mecz rozgrywany był w blisko 30-stopniowym upalne. Niepokonani dotąd Królewscy pierwsze punkty zdobyli po piękny, 24-jardowym biegu Artura Ostrysza.
Druga kwarta przyniosła kolejna dwa przyłożenia dla gospodarzy. W pole punktowe rywali wbiegli Patryk Karolak i Łukasz Krześniak. Ofensywa Wilkołaków przez cały mecz miała problemy z prowadzeniem skuteczny serii ataku. Tylko raz znalazła się w okolicach 20. jarda od pola punktowego rywali nie wykorzystując jednak dogodnej okazji do zdobycia przyłożenia. Na domiar złego dla Werewolves drużyna ta straciła swojego pierwszego rozgrywającego. Z powodu kontuzji murawę musiał opuścić Dawid Szurmiej. Do przerwy główny faworyt do wygrania Grupy Północnej PLFA II prowadził 20:0.
W trzeciej kwarcie żadnej z drużyn nie udało się zdobyć punktów. Upał wpływał szczególnie na postawę formacji ataku obu zespołów. W końcówce meczu swoje cegiełki do sukcesu dołożyli Jakub Cieślak oraz Jakub Mroczyński. Zawodnicy ci wykonali po jednej akcji sześciopunktowej. Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem gospodarzy 32:0. Tym samym Królewscy wygrali trzeci mecz w sezonie i w swojej jeszcze krótkiej przygodzie ligowej nie poznali smaku porażki. Wilkołaki nie wygrały jeszcze meczu w PLFA. W swoich wszystkich dotychczasowych 9 meczach ligowych Werewolves musieli uznać wyższość rywali.
Trener defensywy zwycięzców, Krzysztof Gajewski ma wiele powodów do zadowolenia. Formacja obrony Królewskich nie pozwoliła przeciwnikom zdobyć punktów od ponad 10 kwart.
- Niestety mocno odczuliśmy stratę naszego rozgrywającego. Zrobiliśmy co mogliśmy, jednak w drugiej połowie zabrakło sił aby powalczyć o punkty. Gratulujemy rywalom , widać u nich doskonałe zgranie co przełożyło się na wynik końcowy - powiedział Jakub Łyszkowski, zawodnik Werewolves.
- Pomimo wygranej wynik nas nie zadowala. Wydaje mi się, że nasza ofensywa podeszła do przeciwnika na zbyt dużym luzie, sugerując się chyba układem tabeli. Popełniliśmy sporo błędów i zmarnowaliśmy kilka naprawdę dobrych okazji na dodatkowe przyłożenia. Niepotrzebne przewinienia sprawiały, że mimo pozytywnych akcji, nie przesuwaliśmy się w głąb boiska i oddawaliśmy Wilkołakom jardy - jest to dla nas nauczka na przyszłość – skomentował Łukasz Cyran defensor Królewskich. - Znacznie lepiej prezentowała się defensywa naszej drużyny, która zagrała po królewsku. Werewolves wykazali się dużą wolą walki i tak jak zapowiadali zagrali do końca. W obliczu ostatnich zawirowań kadrowych zasługuje to na wielkie uznanie – dodał Cyran.
Na warszawskim drugoligowym tronie zasiedli Królewscy. Będą na nim siedzieć przynajmniej do 29 lipca, gdy zostanie rozegrane spotkanie rewanżowe.
Królewscy Warszawa - Warsaw Werewolves 32:0 (7:0, 13:0, 0:0, 12:0)
I kwarta
7:0 przyłożenie Artura Ostrysza po 24-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Jakub Mroczyński)
II kwarta
14:0 przyłożenie Patryka Karolaka po 35-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Jakub Mroczyński)
20:0 przyłożenie Łukasza Krześniaka po 40-jardowej akcji biegowej
IV kwarta
26:0 przyłożenie po 4-jardowej akcji biegowej Jakuba Cieślaka
32:0 przyłożenie po 22-jardowym podaniu Karola Żaka do Jakuba Mroczyńskiego
Mecz obejrzało 300 widzów.
Sokoły opanowały Wrocław
W najciekawiej zapowiadającym się starciu czwartej kolejki PLFA II, we Wrocławiu miejscowe Diabły musiały uznać wyższość faworyzowanych Sokołów.
Rozgrywany na stadionie przy ulicy Sztabowej mecz miał w pierwszej połowie jednostronny przebieg. Już w otwierającej spotkanie kwarcie Falcons zdobyli przyłożenie po krótkim biegu Mateusza Błazika. Z serii na serię ofensywa tyszan rozpędzała się. Dzięki temu jeszcze przed przerwą przyjezdni wykonali kolejne trzy akcje punktowe. Najpierw po podaniu Łukasza Pawęzki błysnął Michał Połomski. Niedługo później nieudane podanie rywali na przyłożenie zamienił Marcin Szawara, który popisał się akcją powrotną w której po przechwycie pokonał z piłka prawie połowę długości boiska. Tuż przed gwizdkiem oznajmiającym koniec pierwszej połowy pięknie z pola kopnął Paweł Sołoducha. Do przerwy tyszanie prowadzili 23:0.
Tuż po wznowieniu gry kolejny touchdown zdobyli goście. Tym razem po krótkiej akcji biegowej Mateusza Matyjasa. Po wzorowo rozegranej pierwszej połowie, w drugiej tyszanie pozwolili na to by ograli się zmiennicy.
Wtedy zryw rozpoczęli wcześniej nieco stremowani gospodarze. Swoje pierwsze punkty przed własną publicznością zdobył Łukasz Szelongiewicz zdobywając dwa przyłożenie dla Diabłów. Obie akcje punktowe były możliwe dzięki precyzyjnym podaniom rozgrywającego Kamila Kowalika.
Jedyne w czwartej kwarcie punkty dla tyszan zdobył Paweł Sołoducha. Po 44-jardowym kopie w drugiej kwarcie tym razem nie chybił z 42 jardów.
- Wygrana cieszy natomiast drugą połowę spotkania rozpoczęliśmy za bardzo rozkojarzeni. Pewne prowadzenie spowodowało to, że moi zawodnicy się rozluźnili. Dlatego popełniliśmy kilka prostych błędów. Mocno dawał się nam we znaki upał, jednak warunki dla obu ekip były takie same. Zbliżamy się do naszego celu, czyli awansu do półfinałów. Gramy twardo i konsekwentnie wykonujemy nakreślone zagrywki – powiedział Paweł Chwedczuk, trener drużyny Tychy Falcons.
- Spotkanie składało się z dwóch różnych połówek w naszym wykonaniu. Od początku spotkania chłopcy byli bardzo poddenerwowani. Zostali zdominowani przez doświadczonych futbolistów z Tych. W drugiej było zdecydowanie lepiej, nabraliśmy pewności siebie i graliśmy konsekwentnie zarówno w ataku, jak i obronie. Druga połowa spotkania należała do nas. Za nami dwa trudne starcia, a przed nami wciąż cztery mecze i rywale którzy na pewno są w naszym zasięgu. Wciąż liczymy się w walce o play off - skomentował Seweryn Plotan, menadżer Diabłów Wrocław.
Spotkanie w stolicy województwa dolnośląskiego stało na wysokim poziomie. Falcons odnieśli swoje drugie zwycięstwo w sezonie natomiast Diabły doznały drugiej porażki.
Diabły Wrocław - Tychy Falcons 14:33 (0:8, 0:15, 6:7, 8:3)
I kwarta
0:8 przyłożenie Mateusza Błazika po 5-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Mateusz Błazik po podaniu Grzegorza Dominika)
II kwarta
0:14 przyłożenie Michała Połomskiego po 20-jardowej akcji po podaniu Łukasza Pawęzki
0:20 przyłożenie Marcina Szawara po 46-jardowej akcji powrotnej po przechwycie
0:23 44-jardowe kopnięcie z pola Pawła Sołoducha
III kwarta
0:30 przyłożenie Mateusza Matyjasa po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Paweł Sołoducha)
6:30 przyłożenie Łukasza Szelongiewicza po 6-jardowej akcji po podaniu Kamila Kowalika
IV kwarta
6:33 42-jardowe kopniecie z pola Pawła Sołoducha
14:33 przyłożenie Łukasz Szelongiewicza po 5-jardowej akcji po podaniu Kamila Kowalika (podwyższenie za dwa punkty Sławoj Wiśniewski po podaniu Kamila Kowalika)
Mecz obejrzało 200 widzów.
Kuguary zwycięskie w Toruniu
Od samego początku spotkania szczecinianie postawili gospodarzom bardzo trudne warunki wygrywając pierwszą kwartę 16 punktami. Pierwsze prowadzenie Kuguary wywalczyły po skutecznym kopnięciu z pola w wykonaniu Bartosza Żołnowskiego. Na 9:0 podwyższył Andrzej Łukasik po akcji biegowej. Niedługo później znakomitą akcją obronną popisał się Bartosz Żołnowski, gdy po przechwycie wniósł piłkę w pole punktowe rywali po 30-jardowej akcji powrotnej.
W drugiej kwarcie Cougars praktycznie przesądzili o losach meczu. Piękne, 42-jardowe przyłożenie Tomasza Komosy po akcji biegowej było ozdobą tej części gry. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy szczecinianie prowadzili 28:0. Touchdown zdobył po biegu Roland Dowgiel.
Trudy meczu odczuwał kapitan defensywy Angels Marcin Mosakowski. Po kilku mocnych zderzeniach z formacją ofensywną szczecinian nabawił się kontuzji. Na domiar złego gospodarze mieli problemy ze skutecznym przeprowadzaniem akcji ofensywnych. Duża liczba prostych błędów połączona z faulami i częstym opóźnianiem gry skutkowała tym, że Anioły nie były w stanie zbliżyć się do pola punktowego rywali.
W drugiej połowie torunianie zagrali zdecydowanie lepiej, ale to przyjezdni zdobywali punkty. Po touchdownach Emila Trochanowicza i Remigiusza Borejszo szczecinianie ustalili wynik spotkania na 42:0.
Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem Cougars Szczecin którzy po ostatniej porażce z drużyną Królewskich powrócili do walki o play-off. Aniołom należą się słowa uznania za podjęcie walki i nieustępliwość do ostatnich sekund meczu. Wyróżnić należy też organizatorów meczu, którzy przygotowali wspaniałą oprawę, której mogłyby pozazdrościć niektórego kluby Topligi.
-Spotkanie mogło się podobać. Jesteśmy zadowoleni z odniesionego zwycięstwa. Gospodarzom należą się słowa uznania. Pomimo takiego wyniku walczyli do samego końca. Sytuacja w grupie układa się korzystnie. Przed nami kolejne spotkania. Nasz cel się nie zmienia. Chcemy awansować do play-off - zadeklarował Tomasz Leszczyński, menadżer Cougars Szczecin.
- Do samego końca walczyliśmy o honorowe punkty. Chcieliśmy podziękować naszej wspaniałej publiczności, która tak licznie przybyła na stadion. Nie składamy broni. Przed nami kolejne mecze. Dotychczasowe starcia pokazują, że musimy mocno pracować, ale nawet odnosząc porażkę zdobywamy cenne doświadczenie. Gratulujemy gościom wyniku i dziękujemy za udzieloną lekcję - skomentował Rafał Kaleta, rozgrywający Aniołów.
Toruń Angels - Cougars Szczecin 0:42 (0:16, 0:12, 0:6, 0:8)
I kwarta
0:3 32-jardowe kopnięcie z pola Bartosza Żołnowskiego
0:10 przyłożenie Andrzeja Łukasika po 7-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Bartosz Żołnowski)
0:16 przyłożenie Bartosza Żołnowskiego po 30-jardowej akcji powrotnej po przechwycie
II kwarta
0:22 przyłożenie Tomasz Komosy po 42-jardowej akcji biegowej
0:28 przyłożenie Rolanda Dowgiela po 7-jardowej akcji biegowej
III kwarta
0:36 przyłożenie Emila Trochanowicza po 3-jardowej akcji biegowej
IV kwarta
0:42 przyłożenie Remigiusza Borejszo po 10-jardowej akcji biegowej
Mecz obejrzało 650 widzów.
Tytani Lublin - Saints Częstochowa 20:15 (0:0, 0:7, 14:0, 6:8)
II kwarta
0:7 przyłożenie Jacka Wróblewskiego po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Damian Belica)
III kwarta
6:7 przyłożenie Adriana Jędrzejewskiego po 10-jardowej akcji biegowej
14:7 przyłożenie Adriana Jędrzejewskiego po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Krzysztof Stojak po podaniu Andrzeja Jakubca)
IV kwarta
20:7 przyłożenie Kajetana Frąca po 85-jardowej akcji powrotnej po zgubieniu jej przez Saints
20:15 przyłożenie Damiana Stypki po 40-jardowej akcji po podaniu Michała Chochlińskiego (podwyższenie za dwa punkty Mateusz Słowiński)
Mecz obejrzało 600 widzów.
{gallery width=512 height=261 alignment=left}Aktualnoscitabele_futbol.jpg{/gallery}
Komentarze
Wszystkich kibiców zapraszamy na wyjazd razem z nami na mecz do Rzeszowa, który już 30 czerwca. Więcej informacji można znaleźć na naszym fanpage na facebooku ;)
Pozdrowienia dla Kapitana drużyny
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.