SuperFinał okazał się wielkim sukcesem organizacyjnym. Ponad 20 tysięcy ludzi na trybunach przebiła oczekiwania wszystkich optymistów, którzy twierdzili, że kibiców będzie góra 12 do 15 tysięcy. Wśród oglądających mecz nie mogło zabraknąć kapitana drużyny Tytani Lublin – Marcina Paproty, dla którego było to niezwykłe wydarzenie.
Katarzyna Drwal: Jak zapamiętasz mecz na trybunach stadionu narodowego w Warszawie? Byłeś jednym z wielu, którzy kibicowali drużynie z Gdyni.
Marcin Paprota: Organizacja samego meczu fenomenalna. Można było poczuć choć przez chwilę w Polsce „powiew” Ameryki i NFL. Co do emocji czysto sportowych, bardzo cieszę się ze zwycięstwa Seahawks Gdynia. Od początku sezonu zasadniczego bardzo mocno im kibicowałem i liczyłem na ich końcowy sukces. Wynikało to przede wszystkim z mojej sympatii do tej drużyny oraz jej poszczególnych zawodników. Poza tym liczyłem po cichu, że ktoś pokrzyżuje plany Eagles i Devils, którzy przed sezonem byli murowanymi faworytami do gry w Superfinale. Wydaje mi się, że sukces gdyńskiej drużyny był w stu procentach zasłużony, ponieważ w przekroju całego sezonu Seahawks byli według mnie najrówniej i najlepiej grającą drużyną, a ich zagraniczne gwiazdy na czele z Kylem Mc Mahonem zostały świetnie wkomponowane w zespół i wspierane przez polskich zawodników, którzy nie ustępowali im umiejętnościami.
K.D.: Jak oceniasz sam mecz?
M.P.: Co do samego meczu to spotkały się w nim 2 bardzo wyrównane zespoły o bardzo silnych ofensywach i każdy wynik był możliwy. Patrząc z boku wydaje mi się, że Seahawks bardziej zależało na zwycięstwie, bardziej walczyli. Na pewno szybko zdobyte 2 przyłożenia ułatwiły im grę. Jedyne do czego mogę się przyczepić w grze Seahawks to formacje specjalne i wykonywane przez nich podwyższenia i Kick-offy. Jednak ich formacja ofensywna dowodzona przez Mc Mahona grała tego dnia kapitalnie i nadrabiała wszystkie braki. Wysoki wynik meczu finałowego świadczy o wysokim poziomie gry obu ofensyw.
K.D.: Których zawodników mógłbyś szczególnie wyróżnić?
M.P: W drużynie Seahawks wyróżnił się na pewno Kyle Mc Mahon, najlepszy zawodnik finału oraz według mnie całej ligi. Był po prostu świetny i bardzo wszechstronny. Potrafił podać, pobiec samemu, a nawet torować drogę swojemu RB, w pewnej chwili wystąpił również w defensywie jako Safety. Warto wyróżnić jeszcze Sebastiana Krzysztofka, według mnie najlepszego polskiego RB. Również zagrał świetny mecz i przypieczętował to zdobytymi TD. Z drużyny Warsaw Eagles na pewno należy wyróżnić bardzo szybkiego Ty Landruma, z którym często nie radzili sobie gdyńscy defensorzy.
K.D.: Większość kibiców stawiało na wygraną Warsaw Eagles, jednak tak się nie stało…
M.P.: Co do drużyny Warsaw Eagles, byli tego dnia po prostu nieco słabsi i zabrakło im szczęścia. Ale tak to już jest, że ktoś musi przegrać, żeby kto inny mógł wygrać. Na pewno szybko stracone 12 punktów nie ułatwiło im sprawy, ale walczyli do końca. Dzięki temu emocje w meczu były do samego końca. Bardzo się cieszę, że mogłem uczestniczyć w takim wydarzeniu, niestety tylko z trybun...oby jeszcze za mojego życia drużyna Tytanów mogła wystąpić w takim meczu. Grającym zawodnikom szczerze zazdroszczę, a drużynie Seahawks jeszcze raz gratuluję.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.