• Czy pozbierała się już pani po nieudanych Igrzyskach Olimpijskich w Londynie?
– Oczywiście. Jestem twardą dziewczyną i nie będę użalać się nad sobą. Muszę jednak przyznać, że pierwszy miesiąc był dla mnie koszmarem. Wprawdzie normalnie trenowałam, ale nie czułam z tego satysfakcji. Ale wszystko sobie wytłumaczyłam. Do Igrzysk Olimpijskich byłam źle przygotowana i nie miałam wystarczającej ilości sparingów. Jestem osobą, która żyje boksem, a trener Leszek Piotrowski chciał we mnie tę miłość zabić.

• Jak zareagowałaś na informację, że Piotrowski stara się o stanowisko prezesa Polskiego Związku Bokserskiego?
– Wiedziałam o tym i bardzo chciałam, żeby w wyborczej walce przegrał z kretesem. Gdyby on został prezesem PZB, to całe środowisko bokserskie w województwie lubelskim zostałoby zniszczone.

• Szefem związku został Zbigniew Górski. To dobry wybór?
– Myślę, że będzie lepiej. Boks w Polsce potrzebuje zdecydowanych działań i tego oczekuję od nowego zarządu.

• W sobotę wracasz na ring. W Chełmie zmierzysz się Weroniką Kalouskową ze Słowacji. Masz tremę przed tym starciem?
– Przecież ja nie zakończyłam kariery. Mam przed sobą jeszcze co najmniej rok startów. Ostatnio coraz głośniej mówi się, że AIBA pozwoli kobietom boksować nawet do czterdziestego roku życia. Oznaczałoby to, że mogłabym wystąpić na jeszcze jednych Igrzyskach Olimpijskich. A wracając do Kalouskowej, to wiem tylko to, że jest mistrzynią Słowacji. Resztę informacji zdobędę w ringu.

• Niedawno twój trener Władysław Maciejewski obchodził urodziny. Jakie życzenia mu złożyłaś?
– Przede wszystkim, żeby miał mniej nerwowych sytuacji. Pragnę również, żeby zawsze utrzymywał się w dobrym zdrowiu.

• A żeby jego podopieczny, Łukasz Maciec, wreszcie wypłynął na szersze wody?
– To też. Łukasz również będzie boksował podczas gali w Chełmie. Widzę jak trenuje i mogę stwierdzić, że jest w świetnej dyspozycji. Wierzę, że jeszcze stoczy wielkie walki.

Źródło: dziennikwschodni.pl