- Nie wolno by wylądowały na śmietniku. Ich miejsce jest w muzeum i jeśli po wielu latach starań w końcu powstanie w Lublinie, tam je przekażę - zapowiada Andrzej Stachura, prezes Paco.
Andrzej Zezula, który przyniósł pamiątki, otrzymał je od sąsiada Andrzeja Samonia bardzo dobrze znał Stanisława Zalewskiego.
- W 1979 roku Pan Stasio zobaczył moją bójkę z kolegę na ulicy Wschodniej i powiedział: To nie jest dla Was odpowiednie miejsce. Przyjdźcie na trening do Motoru. Tak zaczęła się moja przygoda z boksem. Niestety, nie trwała zbyt długo, stoczyłem tylko dwanaście walk. Pochodzę z rodziny wielodzietnej, musiałem rozpocząć pracę, pomóc rodzicom - wyznaje Andrzej Zezula.