Dzisiejszy "Super Express" rozpoczyna publikację tegorocznej "Złotej Setki". Ranking zarobków polskich sportowców gazeta będzie zamieszczać przez cały tydzień, kolejno części listy od najbiedniejszych do najbogatszych. "Najbiedniejsi" to może nie najlepsze słowo, bo mówimy o sportowcach, którzy w ubiegłym roku zarobili po 700 tysięcy złotych! - piszą dziennikarze SE. Na liście znalazło się aż 61 piłkarzy. Drugie miejsce zajmują żużlowcy (10), jest też siedmiu koszykarzy, sześcioro siatkarzy, czworo tenisistów oraz po trzech bokserów i piłkarzy ręcznych. W ścisłej czołówce są za to nasi jedynacy: w Formule 1, koszykarskiej lidze NBA i lidze futbolu amerykańskiego. Na 100. miejscu znalazł się mistrz Europy w boksie Grzegorz Proksa, który według "Super Expressu" zarobił w minionym roku 700 tysięcy.
Super G w "Złotej Setce" znalazł się po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. W 2011 roku najwięcej zarobił w walce o mistrzostwo Europy.
"Wszystko wskazuje na to, że kolejne miesiące przyniosą mu dużo większe honoraria. Bokser będzie dobrze wiedział, co z nimi zrobić, bo na pieniądzach zna się jak mało kto - na co dzień zasiada w Radzie Nadzorczej Banku Spółdzielczego w Węgierskiej Górce" - pisze SE.
- Nasz bank został uhonorowany tytułem Lidera Grupy BPS, jestem z tego bardzo dumny - mówi dla gazety Proksa, którego kariera nabrała w ubiegłym roku wielkiego rozpędu. "Super Express" przypomina, że w kwietniu w Madrycie Polak znokautował Pablo Navascuesa i zdobył pas mistrza Unii Europejskiej. Jeszcze większy sukces przyszedł w październiku, kiedy w ciągu 12 minut w Neubrandenburgu zdemolował byłego mistrza świata Sebastiana Sylvestra i wywalczył tytuł mistrza Europy wagi średniej w boksie. SE zaznacza, że już wkrótce Proksa może stanąć do walki o mistrzostwo świata. Co więcej, stać go na to, żeby taki pojedynek wygrać i przez kilka lat zasiadać na tronie. To przyniosłoby mu wielkie pieniądze, które będzie wiedział, jak wydać.
Fot. strona internetowa Grzegorza Proksy www.proksa.pl