Jacek Sadowski: Dwa tygodnie wytężonych treningów w Zakopanem, a później codzienne sparingi w Warszawie. Kalendarz przygotowań do gali w Lublinie jest bardzo napięty.
Paweł „Harnaś” Kołodziej: Bardzo zależy nam na tej walce. Dla mnie ma ona szczególne znaczenie, bo po raz ostatni bronić będę młodzieżowego pasa WBC. Chcę zachować go wyłącznie dla siebie.
* W Zakopanem musieliście m.in. wejść na Kasprowy Wierch.
Nie było to łatwe, bo miejscami tonęliśmy po pas w śniegu, ale mieliśmy z tego też niezłą zabawę. Szczególnie, gdy ktoś w taką zaspę wpadł. Jednak na poważnie, to były bardzo ciężkie dwa tygodnie. Czas tuż po świętach to chyba dla każdego sportowca trudny okres. Trenerzy narzucili nam jednak ostry reżim, od razu wpychając nas na duże obroty. Co najistotniejsze, terapia szokowa podziałała. Obecnie od prawie trzech tygodni przebywamy razem w Warszawie. Trenujemy codziennie przynajmniej raz, sparując ze sobą lub jakimś innym przeciwnikiem. Ja boksuję wspólnie z „Diablo”. Znamy się dobrze i bez oporów przekazujemy sobie istotne uwagi, dotyczące naszych słabych punktów. To jednak, co do tej pory osiągnęliśmy, wskazuje na to, że w Lublinie będzie bardzo dobrze.
* Ciężki trening aż do 9 lutego?
Nie, nie mielibyśmy wtedy tak ważnej w ringu świeżości. Na tydzień przed walką przerzucamy się już na typową bokserską kosmetykę. To mniej zajęć na siłowni, a raczej praca ze skakanką. Więcej uwagi poświęcimy również taktyce i technice uderzeń.
* Walka podczas lubelskiej gali to ostatni „młodzieżowy” pojedynek. Później czeka Cię skok o pułap wyżej. Jakie masz plany na njabliższe miesiące?
Dosłownie parę dni temu dowiedziałem się, że 12 lutego wyjeżdżam na Cypr. Mam się tam spotkać m.in. z Walijczykiem Davidem Haye. Dwa tygodnie spędzone na wyspie mają mnie przygotować do walki o tytuł w jednej z prestiżowych organizacji bokserskich. Nie wiem na razie której, bo to ustalają mój trener i promotorzy. Z tego, co słyszałem, będzie to chyba EBU.
* W grudniu nie wyszedł Ci pojedynek z Vincenzo Cantatore, z którym miałeś się zmierzyć właśnie o pas EBU.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Ta walka rzeczywiście zapowiadała się dosyć ciekawie. Nie wiem jednak, dlaczego Włoch odwołał pojedynek. To dziwne zachowanie, tym bardziej że Cantatore ten pas stracił już kilka tygodni później.
* Jak oceniasz swojego najbliższego przeciwnika Laszlo Huberta? Węgier choć ma mniej walk na koncie, nie sprawia jednak wrażenia słabeusza.
Na razie nie widziałem go jeszcze na oczy, nawet na taśmach, które otrzymamy pewnie w ten weekend. Trudno więc coś o nim mówić. Wiem jedynie, że jest leworęczny i niższy ode mnie. Poza tym Hubert znany jest z tego, że swoje walki kończy przed czasem i to w pierwszych rundach. Węgier ma zamach od dołu, na co trzeba będzie szczególnie uważać. Do walki tej, podobnie jak i do pozostałych, podchodzę więc z szacunkiem. Po pierwszej rundzie będę wiedział, na co go stać, i wtedy przypuszczę atak. Wcześniej nie będę się odsłaniał.
* Niski wzrost i leworęczność to atut Węgra, ale na swoim koncie masz już niedawną walkę z Portugalczykiem Jose Manuelem Barreirą, który także jest leworęczny.
To na pewno pewien plus dla mnie. Obaj są podobnej postury, nie wiem jednak, czy podobnie boksują. Dlatego nie nastawiam się na szybki nokaut, poczekam z nim przynajmniej do drugiej rundy.
DODATKOWA WALKA
Marcin Najman, który również będzie walczył podczas Wielkiej Gali Boksu Zawodowego w Lublinie, poznał swojego rywala. Pojedynek zaplanowano niemal w ostatnim momencie. Na walkę zgodził się Węgier Stefan Cirok. Pojedynek ma być przygotowaniem do kwietniowej walki o tytuł międzynarodowego mistrza Polski, jaką Najman ma stoczyć z Andrzejem Warzykiem. Ten ostatni spotkał się już z Cirokiem w październiku ubiegłego roku. Górą był Polak, który w hali Polonii w Częstochowie pokonał Węgra w szóstej rundzie.
Jacek Sadowski
.