- Ostatnie dni to dni jakichś cudów w polskim boksie. Zaczęło się od sprawy Dawida, a teraz słyszę, że w Internecie pojawiają się jakieś dziwne doniesienia dotyczące naszej grupy - komentuje na łamach portalu Wasilewski.
- Po pierwsze nie torpedowałem pomysłu walki Grzegorza Soszyńskiego w Łodzi, ponieważ od samego początku wchodziła w jego przypadku w grę walka z Edisonem Mirandą, której obóz Grzesia nie przyjął i w tym momencie nie rozmawialiśmy już o walce, w której mamy brać udział finansowo. Ostateczną decyzję podjął obóz Grzegorza, który zrezygnował z tej walki. My nie mogliśmy partycypować w kosztach pojedynku Grzegorza.
- Jeżeli to oświadczenie napisał ktoś za Grzesia, to popełnił błąd, a jeśli napisał to sam Grzegorz, to nic tak naprawdę z tego nie wynika, a tylko utrudnia ewentualną przyszłą współpracę, a doświadczenie życiowe nauczyło mnie, że nie powinno się palić za sobą mostów, bo świat bokserski jest taki mały i trzeba szukać współpracy, a nie budować jakieś niepotrzebne antagonizmy. I do tego pisać jakieś wyssane z palca bzdury. Grzesiowi, którego osobiście bardzo lubię, dziwię się, że po raz kolejny daje się tak podpuszczać, życzę mu wszystkiego najlepszego i podkreślam, że nigdy nie zamykałem mu drogi do występu na naszych galach, więc jeśli kiedyś będzie okazja, to nie mam nic przeciwko temu, żeby Grzesiek u nas zaboksował - dodaje szef KnockOut Promotions.
- Po drugie nie ma żadnego podpisanego kontraktu na walkę Włodarczyka z Palciosem - wyjaśnia Wasilewski. - Nie wiem, skąd Palacios ma takie informacje. Wiem natomiast, że on jest człowiekiem temperamentnym i na swoim blogu wypisuje różne rzeczy, być może ma dużo czasu...
- My oczywiście pracujemy nad tą walką, ale do podpisania kontraktu jest jeszcze bardzo daleko, bo szczerze mówiąc, cały czas rozglądamy się za atrakcyjniejszą finansowo ofertą dla Krzysia. Prowadzimy różne rozmowy, z których na razie jeszcze nic konkretnego nie wynika, natomiast do podpisania kontraktów jest jeszcze daleka droga. Krzysztof chce boksować z Palaciosem, mi ta walka jest obojętna emocjonalnie, ale jako promotor czuję się w obowiązku zapewnić Krzysztofowi jak najbardziej dochodowe pojedynki, bo on już nie jest juniorem i nadszedł czas w jego karierze, by zarabiać pieniądze. Niedawno pojechaliśmy do Australii i wyprawa ta okazała się wielkim sukcesem pod każdym względem i teraz rozglądamy się za kolejną taką wyprawą. Jeśli okaże się, że nic szczególnie interesującego nie uda nam się wynegocjować, to faktycznie Krzysiek może zawalczyć z Palaciosem, ale tak naprawdę ani data pojedynku ani miejsce nie są tu jeszcze potwierdzone w stu procentach - kończy promotor "Diablo".
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.