XII Międzynarodowy Turniej Bokserski im. Jerzego Suchodoła w Zamościu już za nami. Przez trzy dni aż 117 zawodników z 20 klubów z Polski, Ukrainy, Białorusi i Litwy walczyło w ringu o najwyższe miejsce na podium. Oczywiście nie mogło zabraknąć lubelskiego klubu Paco.
Ekipa w składzie sześcioosobowym: Kamil Kuźmicz (46kg), Mateusz Dubanowicz (52kg), Kamil Skrętowicz (57kg), Jakub Sobiesiak (60kg), Wojciech Dworak (66kg) i Oskar Bojarzyński (+80kg) dobrze zaprezentowali się na turnieju. W Zamościu niestety zabrakło ostatniego medalisty Pucharu Polski Tomasza Kąkola, który dzień przed zawodami zachorował na grypę jelitową.
Turniej był bardzo mocno obsadzony. Było dużo walk, które trwały do późnych godzin wieczornych. W piątek było 28 walk, w sobotę 36 a w niedzielę 18. W finale kategorii 46 kilogramów zawodnik klubu Paco spotkał się z Robertem Gróżnowiczem (MKS Kalina). To dopiero druga walka młodego Kamila i musiał uznać wyższość swojego przeciwnika . – Przeciwnik Kamila był wyższy. Nie dopuszczał go do pół dystansu a Kamil właśnie tak lubi boksować, także zasłużone zwycięstwo przypadło zawodnikowi z Kalinowszczyzny – przyznaje trener Paco Ryszard Murat.
Swój debiut na ringu zaliczył Mateusz Dubanowicz, który uprawia boks dopiero od dwóch miesięcy. – Ten młody człowiek bardzo szybko przyswaja tajniki sztuki bokserskiej. Niestety trafił na zawodnika z Charkowa, który ma na koncie około 70 walk. Wiedziałem, że przewaga była znaczna przeciwnika i poddałem walkę. Mój zawodnik zasługuje na pochwałę, bo wyszedł do niej bojowo nastawiony, bez żadnego stresu – stwierdza szkoleniowiec Mateusza. To nie był też dobry dzień do zwycięstw dla Kamila Skrętowicza. Niestety przez wysoką temperaturę i gorsze samopoczucie przegrał stosunkiem głosów 3:0 z Krystianem Raczkiem (PTB Tarnów).
Wojciech Dworak pokonał w walce eliminacyjnej Marcina Śpiewaka (RMG Boks Ożarów). Wygrał na punkty, technicznie ładnie boksując. Następną, już półfinałową stoczył z Jackiem Maziarzem (Feniks). Po jednym z ciosów pięściarz Paco złamał nos swojemu przeciwnikowi tak, że dalszy pojedynek został przerwany. Finał Wojciech Dworach stoczył z Białorusinem, z którym przegrał. – Jest to aktualny v-ce mistrz Europy kadetów ze Lwowa. Bardzo dobry zawodnik, szybki, lotny. Duże uznania dla Wojtka, bo zaboksował po prostu koncertowo – cieszy się trener.
Najcięższy zawodnik Oskar Bojarzyński sprawił niemałą niespodziankę. W półfinale lublinianin zmierzył się z Białorusinem, ważącym o 30 kilogramów więcej. Miał więc twardy orzech do zgryzienia. – Pierwsza runda była dla mojego zawodnika, druga dla przeciwnika a tylko moje podpowiedzi zadecydowały o wygranej Oskara 2 do 1. Po prostu dostał reprymendę i wziął się do pracy – mówi mobilizujący do walki trener. W finale spotkał się z Adamem Iliaszem (II LO Chełm). Oskar przegrał tę walkę 3:0. – Myślę, że trochę zabrakło kondycji, poza tym wcześniejsze walki miał dosyć ciężkie. Wiem, że teraz będziemy nad tym dużo pracować – krótko podkreśla trener Paco.
Młody pięściarz Jakub Sobiesiak w piątek skrzyżował rękawice z Łukaszem Dylągiem (Walter Rzeszów). – Zawodnik dużo wyższy od Jakuba i silniejszy. Mój zawodnik nie jest niewygodny do boksowania, bo jest leworęczny. Pod koniec pierwszej rundy po mocnym ciosie w splot słoneczny przeciwnika, Jakub wygrał przez RSC – opowiada trener.
Niestety nie obyło się bez niesmaku w stosunku do sędziowania. Drugą walkę zawodnik Paco teoretycznie wygrał. Sprawiła ona dużo emocji, ale nie tych pozytywnych. Jakub spotkał się ze swoim imiennikiem Jakubem Rogalskim (ASB Hetman Zamość) zawodnikiem gospodarzy. – Umiejętnościami Jakub przewyższał zawodnika z Hetmana Zamość. Można to zauważyć już po samym bilansie walk. Przeciwnik mojego ucznia miał stoczonych dopiero osiem walk, a mój podopieczny ma ich trzydzieści – argumentuje szkoleniowiec Paco – Przez trzy rundy Kuba nie dał się trafić ciosem, wszystkie ataki przepuszczał, kontrował go lewą ręką, uderzał na dół, zadawał czyste prawe sierpy – opisuje.
Jednogłośnie więc lubelski pięściarz powinien tę walkę wygrać. Jednak w boksie amatorskim dzieją się różne, nieprzewidziane rzeczy i … Sobiesiak przegrał stosunkiem głosów 2:1. – Cała sala była oburzona, były gwizdy i niedowierzania. Ojciec przeciwnika, który jest jego trenerem podszedł do mnie i sam przyznał wygraną właśnie mojemu zawodnikowi. Tak samo podszedł do mnie Jakub Rogalski i powiedział, że tej walki nie wygrał – zauważa Murat.
Jest możliwość, żeby to sędzia główny zmienił werdykt. Podczas tego turnieju to Waldemar Porządny mógł podjąć taką decyzję. – Sędzią tej walki był jego syn, więc odpowiedź była jasna. Werdykt jest jednoznaczny i nie może być zmieniony. Nie określił też przyczyny obstawania przy swoim zdaniu. Osobiście uważam, że ten człowiek, syn pana Waldemara nie powinien zajmować się sędziowaniem. To nie jest zabawa, ani funkcja, dla nieodpowiedzialnej osoby. Zresztą to nie była tylko jedna taka sytuacja z niesprawiedliwym sędziowaniem na tym turnieju – oburza się trener Paco. Tę walkę sędziowało dwóch arbitrów z Zamościa i jeden z Litwy.
Gdyby walka była nagrywana, mógłby być protest, który z pewnością stwierdziłby sprawiedliwą wygraną, a wtedy mogłoby dojść nawet do zawieszenia sędziego. Jeden z obserwatorów określił turniej jako „turniej cudów”.
Młodzi pięściarze klubu sportowego Paco zdobyli podczas turnieju dwa srebrne medale i trzy brązowe.
TEKST: Katarzyna Drwal
.