Kawa rozpuszczalna bywa niekiedy przedstawiana jako wyrób „kawopodobny” otrzymywany w wyniku skomplikowanych reakcji chemicznych, będący mieszaniną sztucznych aromatów i syntetycznej kofeiny.
Tak naprawdę tego typu teorie nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością (w większości wypadków, bo zdarzają się też nieuczciwe działania producentów i podmiotów chcących „oszczędzić” na surowcach…). W istocie rzeczy kawę rozpuszczalną otrzymuje się z prawdziwych ziaren prawdziwej kawy, a proces produkcyjny obejmuje: selekcję surowca, prażenie ziaren, przetwarzane i poddawanie bądź to liofilizacji, bądź suszeniu rozpyłowemu.
Warto wiedzieć, że kawa jest obfitym źródłem antyoksydantów z grupy polifenoli i dzięki ich obecności wykazuje działanie prozdrowotne. W tym miejscu warto wspomnieć, że pomimo iż często można spotkać się z przekonaniem, zgodnie z którym kawa rozpuszczalna jest wspomnianych związków pozbawiona, to tak naprawdę sytuacja wygląda inaczej. Badania naukowe dowodzą, że filiżanka kawy rozpuszczalnej może dostarczać tyle samo bioaktywnych związków fenolowych co filiżanka wysokogatunkowej „prawdziwej kawy”.
Kawa, w tym również ta w wersji instant, znakomicie nadaje się jako środek przedtreningowy. Wynika to z jednej strony z jej pobudzającego działania, a z drugiej – z właściwości termogennych. Solidna porcja kawy nie tylko może zmniejszyć zmęczenie i poprawić zdolności wysiłkowe, ale dodatkowo także nasili wydatkowanie energii i zwiększy efektywność mobilizacji oraz spalania kwasów tłuszczowych zmagazynowanych w adipocytach. Dawkę trzeba dopasować indywidualnie, ale w większości wypadków – jedna łyżeczka to za mało…
Każdy rodzaj kawy poleca się trzymać w suchym i szczelnie zamkniętym naczyniu. Mało kto jednak wie, że pod żadnym pozorem kawy nie powinno się jednak trzymać w lodówce, gdyż w ten sposób można jej po prostu zaszkodzić. Po wyjęciu z lodówki może się zdarzyć tak, że w opakowaniu z kawą wytworzy się wilgoć.
Kawa rozpuszczalna należy do produktów, które niezwykle chętnie i często są… podrabiane. Badania wykonane na naszym rodzimym rynku w roku 2008 wykazały, że zafałszowania mogą dotyczyć nawet 32% sklepowych pozycji tego typu. Patrząc na dostępne dane można też pokusić się o wniosek, że nieprawidłowości częściej dotyczą tych mniej znanych firm (co wydaje się dość logiczne). Lepiej jest wybierać renomowane i sprawdzone produkty choć jednak i w ich wypadku pewne ryzyko zafałszowań istnieje, jest jednak istotnie mniejsze.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.