Warto byś umieścił swoje menu w dzienniku żywieniowym, zliczył gramaturę produktów, na tej podstawie zrobił listę zakupów i dopiero z ową listą udał się do sklepu. Planując powinieneś być jednocześnie elastycznym, by w przypadku braku dostępności jakiegoś produktu z listy wybrać (najlepiej tańszy) zamiennik zamiast tracić czas i pieniądze jeżdżąc po różnych sklepach po to tylko by w 100% zrealizować listę.
Pamiętaj, że ceny niektórych produktów żywnościowych zmieniają się sezonowo. Wiedzę tę możesz wykorzystać w praktyce, zmniejszając swoje wydatki na żywność. Przykładowo: zimą nie musisz kupować drogich i niesmacznych pomidorów czy przepłacać za sałatę, skoro w znakomitej cenie są warzywa korzeniowe takie jak marchew, seler i buraki, z których możesz przygotować zupę, sos, czy pokroić i ugotować lub upiec razem z mięsem. Pamiętaj też, że zamiast codziennie wmuszać w siebie relatywnie drogą i jałową pierś drobiową możesz zaserwować sobie udka kurczaka czy podroby takie jak zasobna w witaminy i składniki mineralne wątróbka. Nic nie stoi na przeszkodzie by włączyć do diety wieprzowinę.
Chociaż organizowanie rozmaitych promocji to znany myk stosowany po to, by zwiększyć obroty sklepów i marketów, to przy odpowiednim podejściu można na tym faktycznie skorzystać. Nieraz zdarzają się takie okazje cenowe, że grzechem byłoby przejść obok nich obojętnie. Choć wspominałem wcześniej, że warto kupować tylko tyle żywności ile jest nam potrzebne, to nie oznacza to iż w szczególnych przypadkach nie należy robić solidnych zapasów. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich artykułów spożywczych. Kupione w promocji mięso czy ryby można zamrozić, produkty takie jak orzechy czy migdały spokojnie można przechowywać miesiącami w suchym i zacienionym miejscu, kupowanie na zapas twarogu czy jaj natomiast pozbawione jest jednak sensu, produkty te nie nadają się do tego by je zamrażać.
Mamy taką skłonność by zamiast przygotowywać posiłki w domu - wybierać gotowe produkty. I tak zamiast świeżych warzyw wolimy kupić sałatkę, surówkę lub warzywa mrożone, zamiast świeżego mięsa – wędlinę, zamiast świeżej ryby – rybę w puszce, etc. Tymczasem dokonując takich wyborów nie dość, że nabywamy produkty mniej wartościowe to na dodatek jeszcze przepłacamy. Samodzielne przygotowywanie potraw nie musi być specjalnie czasochłonne, o ile odpowiednio je zaplanujemy i nabędziemy wprawy, do czego potrzebna jest… praktyka. Jeśli masz niewiele czasu przygotuj więcej – na zapas, w praktyce nic nie stoi na przeszkodzie, by w ramach kolacji czy podwieczorku zjeść nieraz to samo co na obiad, czy przygotować sałatkę w ilości wystarczającej na dwa czy nawet trzy dni do przodu.
Bilansowanie diety w taki sposób by nawiązywała do powyższego schematu jest ekonomicznie nieuzasadnione. Znakomitą alternatywą dla piersi są udka z kurczaka, dla wołowiny – wieprzowina i podroby, zamiast oliwy można kupić dobry jakościowo olej rzepakowy, a zamiast masła orzechowego masło extra. Warto też pamiętać, że ziemniaki są znakomitym źródłem węglowodanów złożonych, a w przeciwieństwie do produktów zbożowych są zasadotwórcze, po obróbce termicznej są ubogie w substancje antyodżywcze.
Oszczędzanie nie jest kwestią prostą, wymaga bowiem pracy nad zmianą dotychczasowych przyzwyczajeń i pewnej skrupulatności. Biorąc jednak pod uwagę naszą skłonność do marnowania jedzenia, zawierzenia niesłusznym żywieniowym schematom i nabywania produktów niepotrzebnych warto dokonać rewizji swojego podejścia i poświęcić chwilę czasu na poszukanie oszczędności. Dotyczy to zwłaszcza osób, którym wydaje się, że nie mają pieniędzy na dietę i kupują kiepskie wędliny, gotowe sosy, zamawiają pizzę, kebab, frytki, popijają colę, w efekcie wydając na jedzenie więcej.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.