25- letni Łukasz Maciec wystąpi w ośmioosobowym turnieju pretendentów do tytułu mistrza świata federacji bokserskiej WBC w wadze junior średniej. W wywiadzie dla LUBSPORT.PL bokser z Lublina opowiada m.in. o swoich przygotowaniach, pierwszym rywalu, marzeniach oraz początkach kariery.
Paweł Wróbel – LUBSPORT.PL: Łukasz gratuluję dostania się do turnieju, którego stawką jest możliwość walki o pas organizacji WBC. Lepszej wiadomości na początku 2015 roku chyba nie mogłeś dostać?
Łukasz Maciec: To prawda. Bardzo się cieszę się z tej oferty i chyba lepszej mobilizacji do treningów nie mogłem mieć.
Twoim pierwszym rywalem w drabince turniejowej będzie niepokonany jak do tej pory na zawodowych ringach Domonique Dolton (15-0, 8 KO). Co na razie wiesz o swoim przeciwniku?
Oglądałem już jakieś jego walki i sparingi .Na pewno nie jest to zły zawodnik, ale wybitny „kozak” też nie. Jeśli chce iść dalej w drabince turniejowej i być najlepszym to muszę wygrywać z każdym. Wiadomo, że z każdym można wygrać i przegrać bo boks jest nieprzewidywalny.
Pojedynki mają odbywać się w stolicy hazardu LAS VEGAS. Co znaczy dla Ciebie możliwość boksowania w takim miejscu?
Na pewno bardzo fajna sprawa i wielkie przeżycie. Po części jest to jakieś spełnienie marzeń. Jeszcze w takim miejscu nie walczyłem i mam nadzieję, że tam się rozpocznie mój amerykański sen.
Na przełomie kwietnia i maja najprawdopodobniej odbędzie się twój pierwszy pojedynek. Gdzie i jak zamierzasz przygotowywać się do walki?
W zasadzie od kiedy dowiedziałem się o walce to już zacząłem się przygotowywać. Już jeden tydzień przepracowałem naprawdę solidnie. Planuję dwanaście tygodni ciężkich przygotowań. W tym momencie pracuję nad wytrzymałością. Po podpisaniu umowy ustalimy gdzie odbędzie się zgrupowanie i sparingi. Wtedy będziemy już wszystko ustalać pod walkę. Na pewno będzie Warszawa, teraz jest Lublin. Chciałbym też pojechać w góry, aby złapać trochę świeżego powietrza.
W swoich marzeniach z kim chciałbyś skrzyżować rękawice?
Najpierw chciałbym wygrać turniej .Myślę, że ewentualny rywal po wygranej będzie spełnieniem marzeń.
Śniła ci się już walka z Floydem Mayweatherem?
Jeszcze nie. Nie ma co za daleko wybiegać w przyszłość. Najpierw trzeba się skupić na każdej walce i krok po kroku zmierzać do celu. Trzeba iść do przodu i pracować bardzo ciężko a wtedy wszystkie marzenia mogą się spełnić.
Swoją ostatnią walkę przegrałeś dwa lata temu z Gianluca Branco. Od tamtej pory wygrałeś pięć walk min. z Żeromińskim i Tynerem. Co z perspektywy czasu poprawiłeś w swoim boksie?
Na pewno po kilku ciężkich pojedynkach przychodzi doświadczenie. Przez ten czas dojrzałem i poprawiłem wytrzymałość oraz siłę. Czas w boksie robi swoje. Myślę, że po każdej stoczonej walce coś z niej wynoszę na przyszłość i jestem coraz lepszym zawodnikiem.
Wróćmy do bardziej odległych czasów. Jak rozpoczęła się twoja przygoda z boksem?
Od małego grałem w piłkę. Miałem nawet epizod, że trenowałem 2-3 miesiące w klubie. Później musiałem zrezygnować z gry z powodu ciężkiej sytuacji finansowej. Jestem z rodziny zastępczej i zawsze był z tym mały kłopot. Na szczęście Wujek z rodziny zastępczej postanowił, że jeżeli chce trenować boks to pomoże mi w tym. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.
Masz jakiś sportowy autorytet?
Dwóch wybitnych zawodnik z mojej kategorii wagowej czyli: Floyd Mayweather i Manny Pacquiao. Byli albo są mistrzami w większości kategorii i pomimo wieku dalej są na „topowym” poziomie. Lata lecą a oni wciąż są w szczytowej formie. Jestem pełen podziwu.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.