W sobotę 5 marca 2005 roku Lublin oponowali Armwrestlerzy. Po raz trzeci w położonym na terenie miasteczka akademickiego klubie „5 ELEMENT” spotkali się sportowcy z województw lubelskiego, świętokrzyskiego, podkarpackiego, małopolskiego oraz śląskiego aby wyłonić najlepszych Armwrestlerów – juniorów i seniorów tej ćwierci Polski. Organizatorem, który już po raz kolejny udowodnił, że można organizować zawody tej wielkości na odpowiednim poziomie był właściciel zespołu siłowni i hurtowni sportowych „PACO" wielki mecenas sportu pan Andrzej Stachura, wspierany organizacyjnie i merytorycznie przez znaną postać armwrestlingowego zawodniczego establishmentu - Darka Czernika.
Dość powiedzieć, że na zaproszenia tych organizatorów zgłosiło się do zawodów ponad 200 zawodników, którzy rozegrali walki w 7 kategoriach wagowych juniorów (42 zawodników) oraz 9 kategoriach seniorów (58 startujących) oraz 7 pań, zmagających się w swojej kategorii.
Obserwując te zawody od 2 lat (byłem na nich Sędzią Głównym) widzę bardzo szybki wzrost zainteresowania tym sportem wśród zarówno społeczeństwa tej części kraju (publiczność), jak i klubów sportowych i osób niezrzeszonych. To bardzo dobrze wróży tej dyscyplinie.
Zasługi Igora Mazurenko, który jako prekursor. Armwrestlingu w Polsce rzucił ziarno tej dyscypliny w roku 1999, przynosi efekty. Polska ziemia okazała się bardzo podatna właśnie na ten sport. „Ziarno" świetnie się przyjęło i wydaje obiecujące owoce w postaci coraz lepszych zawodników, którzy wspinają się w hierarchii Armwrestlingowego Świata, zajmując z każdym startem, rokiem wyższe pozycje. Zawodnicy tego pokroju co Marcin Kreft, Darek Czernik, Zbyszek Chmielewski, Mariusz Grochowski czy Marcin Biegun wyznaczają drogę dla młodych „wilków", takich jak Darek Muszczak, Sebastian Winiarski, Tomasz Szewczyk czy Lucjan Fudała, którzy zaczynają swoim poziomem sportowym „deptać im po piętach".
Ale wracajmy do naszej imprezy. Wypełniony po brzegi klub żywo reagował na zmagania siłaczy. Gorący doping co chwilę zagłuszał prowadzącego speakera, a szczyt osiągnęło podczas walk w najcięższej kategorii. Na arenie pojawiła się nowa postać, wielce obiecujący zawodnik z kieleckiego „Złotego Smoka", 117 kilogramowy Marek Kobrec. Marek po kolei i konsekwentnie eliminował swoich przeciwników w kategorii +95 kg, aż... trafił na dwukrotnego zwycięzcę tych mistrzostw Darka Czernika „PACO" Lublin. Sala wrzała. Wielki jak kasa pancerna Marek górował nad Darkiem wzrostem i waga (ok. 13kg), a wszyscy wiemy, że Darek do ułomków nie należy. Wielkie jak bochny dłonie kieleckiego zawodnika zacisnęły się na dłoniach Darka ze straszliwą siłą. Publiczność zamarła. Długie
ustawianie i wreszcie komenda „Ready-GO!". Ciężkie zmagania i... potworna siła ulega świetnej technice Darka. To przecież jeden z najsilniejszych, ale i najlepszych technicznie i taktycznie zawodników w kraju. Darek jako niepokonany wchodzi do finału swojej kategorii, gdzie znów spotyka się z Markiem, który bezlitośnie eliminuje pozostałych pretendentów do tronu. W finale znów gorący doping publiczności uskrzydla Darka, który po pasjonujących zmaganiach po raz drugi w tym dniu, a po raz trzeci w kolejnych latach potwierdza swój prymat w tej najcięższej kategorii tej części Polski. Ale widząc Marka powinniśmy cieszyć się, bo jeśli wytrwa w zapale do trenowania Armwrestlingu to wróżę mu świetną karierę. Kiedy popracuje nad techniką, nabędzie doświadczenia w walkach – będzie w stanie wygrać z najlepszymi w kraju i na świecie. Ale czeka go mnóstwo godzin ciężkiej pracy, litry potu wylanego na treningu i zawodach, zmagań z bólem ciała i przeciwnikami, jednak te chwile, kiedy staje się na najwyższym podium zawodów potrafią wynagrodzić wszystko z nawiązką. Wie to każdy, kto zakosztował tych doznań w swojej karierze sportowca.
Zawody obfitowały w wiele pasjonujących pojedynków. Rośnie nam nowe pokolenie (i to bardzo cieszy!) armwrestlerów. Pasje ojców przelewają się na synów. Podobnie jak syn Sławka Głowackiego z Bydgoszczy, tak Szymon Czernik („PACO" Lublin) podąża śladami swego ojca. W najlżejszej wadze do 45kg w świetnym stylu pokonał przeciwników zajmując pierwsze miejsce. Po ojcu odziedziczył siłę, jednocześnie dysponuje świetną techniką jak na swój wiek. Bardzo dobrze zeprezentował się Darek Muszczak z „AZS WLOMET Częstochowa", który jako jeden z niewielu zawodników przechodzących do seniorów zaczyna święcić sukcesy. Bardzo dojrzało taktyka, wielki spokój, z jakim przystępował do pojedynków świadczą o jego sportowej dojrzałości. Poparł to dużym wzrostem siły, choć nadal prezentuje ładną, smukłą sylwetkę. Stoczył bardzo ładne pojedynki z Marcinem Biegunem („OLIMP" Cieszyn), którego wszyscy znamy z wielu walk przy armwrestlingowych stołach. Marcin to doskonały technik dysponujący ogromną siłą i wolą walki. Przy tym to jeden z zawodników, którzy bardzo serio podchodzą do tej dyscypliny sportu, świetnie znają jej zasady i niuanse, a jednocześnie potrafią docenić i szanować swojego przeciwnika. Jego walki, oprócz wcześniej wymienionych, cechuje także gentlemeński styl. Umie wygrywać z każdym zawodnikiem (co wiele razy potwierdził), ale i potrafi uznać lepszą dyspozycję swojego przeciwnika. W tych zawodach dwukrotnie uległ właśnie Darkowi Muszczakowi. Chwała obu za świetną walkę.
Z pozostałych walk należy wspomnieć o pojedynkach Tomka Szewczyka (POSiR Tomaszów Maz.), zwycięzcy kategorii do 65 kg, w finale pokonał Kamila Pachlę („WIKING" Nisko) czy juniora Lucjana Fudałę („TYTAN" Jaworzno), który zwyciężył w kategorii Junior +75kg, a w 95kg seniorów zajął drugie miejsce, ulegając swojemu trenerowi i koledze z zespołu Mariuszowi Grochowskiemu. Trochę rozczarował wszystkich Kamil Jabłoński („ZLOTY SMOK" Kielce), który jak Darek Muszczak przeszedł do seniorów, ale w przeciwieństwie do niego nie potrafi się tu odnaleźć. Wydaje się, że powinien dokładnie przemyśleć swoją dalszą sportową drogę i zdecydować się na wejście do wyższych kategorii wagowych. Dysponując wśród juniorów znaczną przewagą masy i siły radził sobie tam wspaniale. Teraz mocno zeszczuplał i... przegrywa! Ale jak odzyska wagę i siłę to może pokusić się o medalowe pozycje w kategoriach powyżej 100 kg. Wydaje mi się, że z wielu względów (zdrowotnych, sportowych ale i finansowych - obligatoryjne dotacje urzędów dla klubów mających juniorów), należałoby rozważyć przedłużenie wieku kategorii JUNIOR do 21 roku życia z jednoczesnym poszerzeniem ilości kategorii wagowych, zbliżając ich ilość do odpowiadających wśród seniorów. Tak jest w wielu dyscyplinach sportowych: piłka nożna, lekkoatletyka, judo, itp.). Myślę, że należy o tym porozmawiać i przegłosować na zebraniu FAP-u podczas Mistrzostw Polski w Choszcznie. Takie jest moje zdanie w tej kwestii i już niniejszym zgłaszam je do oceny przez zawodników, władze zrzeszonych klubów i członków FAP.
Szczupłość miejsca (przecież w międzyczasie w kraju odbyło się wiele walk i zawodów armwrestlingowych, Ligii PAL, Vendetty itp.) nie pozwala mi opisać szczegółowo pozostałych pojedynków. Ale proszę mi wierzyć, wszyscy ci, co mieli okazję w nich uczestniczyć bezpośrednio lub choć dopingując walczących jako publiczność, wyniosła z tych zawodów wiele korzyści. Poznając armwrestling, różnorodność technik, stylów walki, ucząc się (tradycyjnie po zakończeniu walk i wręczeniu przez organizatorów i sponsorów medali, pucharów i nagród - za l miejsca także finansowych - wszyscy chętni odbyli pojedynki przy stołach z mistrzami), wymiana doświadczeń, coś w rodzaju konsultacji bardziej doświadczonych, lepszych „techników" dzielących się doświadczeniem i umiejętnościami z adeptami tej dyscypliny. To wyróżnia ten sport na tle innych dyscyplin, pozwala zdobywać rzesze nowych zawodników, podnosi ich sportowy poziom, pozwala chłonąć atmosferę i czar tej dyscypliny, i tak to powinno wyglądać. Z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że zawody sędziowali: Zbigniew Solinski - Sędzia Główny Mistrzostw, Mariusz Grochowski, Radosław Trybus, Tomasz Szewczyk i Darek Groch. Sekretariat prowadziła Agnieszka Czernik. Do zobaczenia na następnych zawodach, na które zapraszam wszystkich kibiców Armwrestlingu w imieniu klubu PACO i jego właściciela Andrzeja Stachury.
Zbigniew Solinski
Artykuł pochodzi z czasopisma „Kulturystyka i fitness SPORT dla wszystkich”
Nr 4 (43) Kwiecień 2005 (strona 122)
www.sdw.pl.