W życiu nie ma lekko. Ma na utrzymaniu rodzinę ale i życiową pasję jaką jest armwrestling.
Daniel Cichowlas, bo o nim mowa jest 22-letnim mieszkańcem Lublina, który od 2005 roku złapał bakcyla do siłowania. - Od kiedy pamiętam lubiłem sport. Armwrestling zaszczepił we mnie Dariusz Czernik, który wszystko mi pokazał i wpoił we mnie miłość do tego sportu. Od tego się wszystko zaczęło, ale traktowałem to jako zabawę – mówi Daniel – Treningi były trzy razy w tygodniu i nie należały do łatwych. Bolały mnie ręce, miałem naciągnięte ścięgna ale kiedy wygrywałem z kolegami w klasie czy z osobami z mojego osiedla to była dla mnie ogromna satysfakcja, gdzie ktoś był ode mnie cięższy i wyższy a ja go pokonywałem – dodaje.
Młody lublinianin wystąpił w pierwszych zawodach po kilku miesiącach ćwiczeń w 2005 roku podczas III Mistrzostw Polski Południowo-Wschodniej w armwrestlingu w klubie 5 Element, gdzie zajął drugie miejsce. Organizatorem zawodów był klub sportowy Paco. Od tamtej pory było ich znacznie więcej. - Startowałem w różnych zawodach ponad gimnazjalnych, turniejach, pucharach Polski, mistrzostwach Polski z federacji FSS. Jednak doszło już do tego, że przyjeżdżali ci sami zawodnicy, te same kluby i czasami z góry było wiadomo, kto wygra – opowiada młody zawodnik.
Od ostatniego startu miał długą przerwę chociaż w 2011r. Miał okazję wziąć udział w XII Pucharze Polski, który odbył się w Tczewie. Niestety nie udało się. - Chciałem wystartować, miałem ciężkie treningi i odłożone pieniądze. Jednak los chciał inaczej. Wyprowadziłem się na jakiś czas z Lublina i musiałem zrezygnować. Rodzina jest dla mnie najważniejsza – wspomina Cichowlas.
Danielowi nie jest łatwo wszystko pogodzić. Ciężka, wielogodzinna praca jako budowlaniec, czas dla rodziny i siłowanie na ręce wymaga poświęcenia. - Nie jestem typowym pracownikiem w tej branży. Nie piję alkoholu ani nie palę papierosów. Staram się prowadzić zdrowy tryb życia. Koledzy nie wierzą we mnie, śmieją się, że jest mi to nie potrzebne, nie uda mi się nic osiągnąć ale udowodnię i pokażę na co mnie stać – pewnie stwierdza armwrestler.
Na szczęście Daniel ma pewne wsparcie w swojej żonie, Karolinie. - On cały czas mówi o siłowaniu. Kupuje gazetki o tematyce sportowej, ogląda filmy z treningów i zawodów, jest cały czas pozytywnie nastawiony i widzę, że to jest jego zamiłowanie. Ucieszył się, że może sprawdzić siebie podczas mistrzostw Polski. Ja mu dopinguję i wierzę, że wróci z medalem – podsumowuje żona młodego siłacza.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.