Regularnie ćwiczy sporty siłowe już od ośmiu lat. Nauczyciel matematyki gimnazjum nr 2 swoją pasją dzieli się również z uczniami. Armwrestlingiem zaraził się od Beaty Stelmaszczuk, zawodniczki i trenerki klubu Paco. – Taki zapał do siłownia załapałem dzięki Beacie, kiedy przegrałem z nią pojedynek, którego nie zapomnę. Ponad tydzień bolała mnie wtedy ręka.
Nie spodziewałem się, że ćwicząc tyle czasu na siłowni kobieta może mnie pokonać na rękę – śmieje się. – Od tego czasu trenuję intensywnie a Beata pokazała mi też kilka technik, które bardzo mi się przydały – dodaje.
Niedługo potem jedna z najsilniejszych armwrestlerek w Polsce musiała zrezygnować z ćwiczeń. Powodem był synek, którego urodziła. Przez co sam nie mając wielkich predyspozycji musiał sobie radzić. Nie poddał się. Zrobił nawet więcej. Armwrestling zaszczepił wśród swoich podopiecznych w szkole. – Pani dyrektor zgodziła się, żebym utworzył taką sekcję i zacząłem działać. Na początku to była zabawa. Sala została wyposażona głównie dzięki panu Andrzejowi Stachurze, który część sprzętu udostępnił, część sprzedał za przysłowiowe grosze. Byli też inni prywatni sponsorzy. Zainteresowanie wśród uczniów nie było tak duże, ale przyjęli to z aprobatą – opowiada.
Za treningami idzie również start w zawodach.
Nauczyciel wie jak zmotywować uczniów do pracy. Rozwiązanie się znalazło. - Ćwiczą u mnie trzy dziewczyny i trzech chłopców. Swój pierwszy turniej zorganizowałem w grudniu. Później zawody międzygimnazjalne w marcu i zawody szkół podstawowych w czerwcu. Moi uczniowie zajmowali najwyższe lokaty po bardzo krótkim okresie przygotowawczym – wylicza.
Stała kadra szkolna trzy razy w tygodniu przygotowuje się do kolejnego sportowego wydarzenia. – W drugiej połowie ferii, 27 stycznia chcę zorganizować turniej siłowania dla wszystkich szkół gimnazjalnych w Lublinie i okolic. Regulamin będzie trochę inny niż to jest w federacji armwrestling polska, ale nie chcę, żeby eksploatowali tak dużo siły w rękach, bo są to jeszcze młode osoby. Potrzebni będą też sponsorzy do ufundowania nagród. Na razie prezes klubu sportowego zadeklarował się, że ufunduje jako nagrody odżywki dla zwycięzców, rozmawiałem też ze znajomym redaktorem o objęciu imprezy patronatem medialnym – opisuje.
Armwrestling w gimnazjach to rzadkość. Nie często się też zdarza, żeby nauczyciel tak angażował się dla dobra uczniów. - Chciałbym, żeby ten sport był bardziej propagowany na Lubelszczyźnie. Na mistrzostwa Polski trzeba jeździć daleko, a chcę żeby moi uczniowie rozwijali swoje umiejętności i stosowali je w praktyce. Wiadomo, kiedy coś się dzieje, młodzież do tego lgnie i sprawia im to dużą przyjemność - podsumowuje.
Niedługo potem jedna z najsilniejszych armwrestlerek w Polsce musiała zrezygnować z ćwiczeń. Powodem był synek, którego urodziła. Przez co sam nie mając wielkich predyspozycji musiał sobie radzić. Nie poddał się. Zrobił nawet więcej. Armwrestling zaszczepił wśród swoich podopiecznych w szkole. – Pani dyrektor zgodziła się, żebym utworzył taką sekcję i zacząłem działać. Na początku to była zabawa. Sala została wyposażona głównie dzięki panu Andrzejowi Stachurze, który część sprzętu udostępnił, część sprzedał za przysłowiowe grosze. Byli też inni prywatni sponsorzy. Zainteresowanie wśród uczniów nie było tak duże, ale przyjęli to z aprobatą – opowiada.
Za treningami idzie również start w zawodach.
Nauczyciel wie jak zmotywować uczniów do pracy. Rozwiązanie się znalazło. - Ćwiczą u mnie trzy dziewczyny i trzech chłopców. Swój pierwszy turniej zorganizowałem w grudniu. Później zawody międzygimnazjalne w marcu i zawody szkół podstawowych w czerwcu. Moi uczniowie zajmowali najwyższe lokaty po bardzo krótkim okresie przygotowawczym – wylicza.
Stała kadra szkolna trzy razy w tygodniu przygotowuje się do kolejnego sportowego wydarzenia. – W drugiej połowie ferii, 27 stycznia chcę zorganizować turniej siłowania dla wszystkich szkół gimnazjalnych w Lublinie i okolic. Regulamin będzie trochę inny niż to jest w federacji armwrestling polska, ale nie chcę, żeby eksploatowali tak dużo siły w rękach, bo są to jeszcze młode osoby. Potrzebni będą też sponsorzy do ufundowania nagród. Na razie prezes klubu sportowego zadeklarował się, że ufunduje jako nagrody odżywki dla zwycięzców, rozmawiałem też ze znajomym redaktorem o objęciu imprezy patronatem medialnym – opisuje.
Armwrestling w gimnazjach to rzadkość. Nie często się też zdarza, żeby nauczyciel tak angażował się dla dobra uczniów. - Chciałbym, żeby ten sport był bardziej propagowany na Lubelszczyźnie. Na mistrzostwa Polski trzeba jeździć daleko, a chcę żeby moi uczniowie rozwijali swoje umiejętności i stosowali je w praktyce. Wiadomo, kiedy coś się dzieje, młodzież do tego lgnie i sprawia im to dużą przyjemność - podsumowuje.
Katarzyna Drwal; Moje Miasto Lublin
.