* Jacek Sadowski: Cztery zdobyte medale na mistrzostwach Polski w armwrestlingu to niezły wynik, tym bardziej że obok Ciebie stanęły debiutantki w tej dyscyplinie: Katarzyna Drwal i Ewa Wójtowicz?
Beata Stelmaszczuk: To niewątpliwy sukces. Kasia była czwarta na lewą i druga na prawą rękę. Ewa zanotowała najrówniejszą formę, bo dwukrotnie stawała na trzecim miejscu podium.
Z kolei ja byłam pierwsza na prawą rękę. Z drugiej konkurencji musiałam się już wycofać, bo nadal leczę kontuzję przyczepu łokcia, odniesioną jeszcze w ubiegłym roku w Pucharze Polski. Co warto podkreślić, pod wrażeniem wyników Kasi i Ewy był nawet sekretarz Europejskiej Federacji Armwrestlingu Igor Mazurenko. Dla nas najważniejszy jest fakt, że oprócz mnie na najbliższe mistrzostwa Europy zakwalifikowała się również Kasia.
* Dla Beaty zawody nie były trudne?
Szczerze mówiąc miałam ułatwione zadanie. Po tym jak w zeszłym roku, podczas Pucharu Polski, złamałam rękę Marlenie Wawrzyniak, nie wszystkie zawodniczki decydują się na walkę ze mną. Tak było i teraz, kiedy tuż przed jednym z pojedynków zawodniczka wycofała się z walki.
* Konkurencja podczas turnieju była duża?
Katarzyna Drwal: Dla nas tak. Obie miałyśmy o tyle trudne zadanie, że w zasadzie były to nasze pierwsze tak poważne zawody. Treningi rozpoczęłyśmy zaledwie dwa miesiące temu i choć ćwiczyłyśmy pod okiem Beaty, to nie do końca byłyśmy pewne swoich sił.
Ewa Wójtowicz: Zresztą sam turniej pokazał, że przed nami jeszcze wiele pracy. Armwrestling jest bardzo żywą dyscypliną, ciągle się coś zmienia, technika i przepisy. Wiele zawodniczek w kraju trenuje już po kilka ładnych lat, więc pokonać je na mistrzostwach Polski było dla nas bardzo trudnym zadaniem. W dodatku jeszcze przed zawodami szefowie związku dawali nam jako nowicjuszkom szanse na zaledwie drugie lub trzecie miejsce od końca.
* Jak będą wyglądać Wasze przygotowania do mistrzostw Europy?
B. S.: Na razie do końca tego tygodnia wrzuciłyśmy zupełny luz. Tę metodę sprawdziłam sama już wcześniej, pozwala na wstępną regenerację i złapanie oddechu. W przyszłym tygodniu zaczynamy poważne przygotowania. Czasu wraz z Kasią nie mamy zbyt wiele, bo mistrzostwa Europy czekają nas już w czerwcu. Mamy zatem zaledwie dwa miesiące na złapanie odpowiedniej formy. Kasia musi posiedzieć więcej nad techniką.
* To pytanie do Kasi i Ewy. Co wpłynęło na to, że zdecydowałyście się na trenowanie armwrestlingu?
K. D.: Już od roku pracuję w klubie PACO. Codziennie miałam tam okazję widzieć Beatę i oglądać jej treningi. Chciałam spróbować i zanim się obejrzałam, wciągnęło mnie na całego.
E. W.: U mnie z kolei zainteresowanie zrodziło się po jednym z wyjazdów na Puchar Polski. Beata zabrała mnie w listopadzie do Gdańska, tam w rozmowie doszłyśmy do wniosku, że warto spróbować. Jak widać z pozytywnym skutkiem.
Jacek Sadowski
.