- Z jedną z rywalek walczyłam już wcześniej, podczas meczu towarzyskiego, który odbył się w ubiegłym roku w Świeciu, tuż przed mistrzostwami świata. Tym razem sparowałam cztery rundy po minucie, a zawodniczki zmieniały się po każdym starciu. Jestem zadowolona z przebiegu sparingu, choć nie dałam z siebie wszystkiego, bo trener Leszek Piotrowski prosił mnie przed walką, żeby zaboksować luźniej, by nie rozbić Włoszek, bo później nie będę miała z kim sparować - wyznaje Michalczuk.
Szkoleniowiec kadry nie ukrywa, że sparingi które toczy w Centniewie Karolina Michalczuk, mają określony cel. - I wcale nie jest to turniej Papy Stamma, który od 6 do 8 kwietnia odbędzie się w Warszawie - mówi Leszek Piotrowski - Myślimy już o igrzyskach olimpijskich. One są najważniejsze i na nie szykujemy taktykę - dodaje trener kadry.
Kolejne sparingi nasza zawodniczka stoczy w piątek oraz w niedzielę. Oprócz Włoszek Michalczuk skrzyżuje także rękawice z Amerykanką Marleną Esparza, która w czwartek ma przylecieć do Polski.
BAS