Z Karoliną Michalczuk, bokserką Paco Lublin rozmawia Marcin Puka. W sobotę wywalczyła Pani srebrny medal w zakończonych w Katowicach mistrzostwach Unii Europejskiej w boksie.
We wcześniejszych edycjach tej imprezy, cztery na cztery starty stawała Pani na najwyżym stopniu podium. A więc srebro to chyba zawód?
Zdecydowanie tak.Wydaje mi się, ze za bardzo chciałąm zwyciężyć. Doszła do tego presja, bo inaczej się walczy przy dopingu swojej publiczności. Rywalka niczym mnie nie zaskoczyła, ale zabrakło mi zimnej głowy. Szkoda, ale świat się na tym nie kończy. Jeszcze pokażę, na co mnie stać.
W finale przegrała Pani na punkty z Nicolą Adams 13:17. Angielk zrewanżowała się za porażkę z Panią przed dwoma laty w finale mistrzostw świata w chińskim Ningbo (wówczas obie zawodniczki walczyły w kategorii do 54 kg). Rewanż Karoliny Michalczuk nastąpi podczas igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku?
Myślę, że spotkamy się znacznie wcześniej, anwet podczas tegorocznych mistrzostw Europy. Nie przeczę, że byłabym zadowolona, gdybyśmy obydwie walczyły w finale w Londynie. Oczywiście, pod warunkiem, że to ja miałabym krążek z najcenniejszego kruszcu.
Obecnie rywalizuje Pani w kat. do 51 kg, a więc olimpijskiej. Jest różnica w porównaniu do poprzedniej kategorii?
Tak, ale nie jest tak źle jak przewidywali sceptycy. Mówili, że nie zbiję wagi, że będę miała duże problemy. Uspakajam, wszystko jest pod kontrolą, a przez rok jeszcze wiele można poprawić. Będę ciężko pracować.
Jakie są Pani plany na najbliższe tygodnie?
Już w piątek, jedziemy z reprezentacją na zawody drużynowe na Ukrainie (10-16), z udziałem ekip gospodyń, Rosji i Mołdawii. Potem będę szykować formę na msitrzostwa Europy.
To chyba najważniejsza tegoroczna impreza?
Celuję w złoto, ponieważ zdobywczynie pierwszych miejsc na ME, mają zagwarantowany start na igrzyskach. Można się tam zakwalifikować zdobywając punkty w innych imprezach. Ale już teraz można załatwić tę sprawę.
Źródło: kurier lubelski, 7 czerwca 2011