Kibice na nie czekają, sportowcy ich pragną, ministrowie je liczą. W Atenach i Pekinie biało-czerwoni wywalczyli po 10 medali. Ile mogą zdobyć w Londynie? - pytają dziennikarze Gazety.
Wynik z Aten (2004 r.) skrytykował późniejszy szef PKOl Piotr Nurowski, jego z kolei skrytykowali po Pekinie (2008 r.) dziennikarze. Nowy szef Andrzej Kraśnicki unika zdecydowanych sądów, zresztą nigdy z nich nie słynął. Celem dla niego jest poprawienie wyniku.
Matematycznego algorytmu nie ma. Szanse oceniliśmy na podstawie wyników z tego i poprzedniego sezonu, ale pomocne były też duże dawki zdrowego rozsądku i intuicji. - wyjaśniają autorzy raportu - Pod uwagę wzięliśmy specyfikę konkurencji (w pływaniu nie odpadniesz w bezpośrednim pojedynku z faworytem, a w boksie możesz), klasę i liczbę najgroźniejszych rywali (mistrz Europy na 800 metrów Marcin Lewandowski na igrzyskach musi pokonać Kenijczyków), a także to, o czym często zapominają działacze, czyli że medale MŚ i ME na dwa lata przed igrzyskami nie muszą zwiastować medali w Londynie (szermierka drużynowa).
Braliśmy też pod uwagę kontuzje, skłonność do nich i - z dziennikarskiego doświadczenia - wpływ urazów na wyniki w kolejnym sezonie. Np. mistrzyni świata Anna Rogowska kontuzję dłoni miała cztery lata temu i dwa kolejne sezony były dla niej nieudane. W tym roku też złapała uraz.
Kolejna uwaga - obecność w Klubie Londyn, czyli elitarnej grupie 44 zawodników z największymi dotacjami z Ministerstwa Sportu (od 500 tys. zł) medali też nie gwarantuje. W Klubie są sportowcy niemal bez szans na podium, np. kontuzjowani Sylwester Bednarek i Kamila Chudzik, a poza nim solidni faworyci - Konrad Czerniak czy bokserka Karolina Michalczuk.
Największe szanse na medal - 90% dziennikarze dają dyskobolowi Piotrowi Małachowskiemu, jedynemu polskiemu zwycięzcy Diamentowej Ligi oraz sztangiście Marcinowi Dołędze, który według dziennika "USA Today" w rankingu medalowym jest polskim pewniakiem do złota. Trzykrotny mistrz świata od dwóch lat nie ma sobie równych w swojej kategorii. Kolejny test, czy przygotowania do igrzysk idą jak należy - na listopadowych MŚ w Paryżu. Na igrzyskach w Pekinie Polak przegrał medal mniejszą wagą ciała - różnica między nim a trzecim zawodnikiem wynosiła zaledwie...70 gramów.
80 procent szans na olimpijski krążek ma kulomiot Tomasz Majewski, a 75 procent kolarka Maja Włoszczowska.
W gronie zawodników i zawodniczek wymienianych wśród potencjalnych naszych medalistów są także dwie bokserki - Karolina Graczyk i Karolina Michalczuk. Szanse obu oceniane są na 50 procent.
Oto jak nasze pięściarki opisuje Gazeta Wyborcza:
Karolina Michalczuk, 32 lata, boks kobiet (51 kg)
Na igrzyskach boks kobiet będzie debiutował, a w takich dyscyplinach łatwiej o sukces. W Londynie kobiety powalczą w trzech kategoriach, więc właśnie trwa na świecie przegrupowanie - zawodniczki zmieniają kategorie, aby mieć szanse na Londyn. Zrobiły to też Karolina Michalczuk i Lidia Fidura. Obie uczestniczą w indywidualnym programie olimpijskim. Michalczuk i Fidura wygrywają z najlepszymi, Fidura właśnie zdobyła tytuł mistrzyni Unii Europejskiej, wcześniej wygrała turniej im. Feliksa Stamma. Ale też u obu najgroźniejszymi rywalkami są Rosjanki. W światowym rankingu Michalczuk jest czwarta, Fidura - siódma.
Karolina Graczyk, 25 lat, boks kobiet (60 kg)
Ma tylko jedną rywalkę właściwie nie do pokonania - to Katie Taylor z Irlandii, trzykrotna mistrzyni świata i sześciokrotna mistrzyni Europy, legenda kobiecego boksu. Szanse Karoliny można będzie w pełni ocenić po mistrzostwach Europy w październiku, a przede wszystkim w czasie majowych mistrzostwach świata w Chinach - tam odbędą się główne kwalifikacje olimpijskie. W światowym rankingu Graczyk jest trzecia, ale w kobiecym boksie będą tylko trzy kategorie i konkurencja będzie się wpychać z niższych i wyższych wag.
Oprac. BAS