Ma w swojej kolekcji komplet medali z mistrzostw świata, dwa tytuły najlepszej w Europie. Czego jej brak do szczęścia? - Medalu olimpijskiego - odpowiada bez wahania Karolina Michalczuk, najbardziej utytułowana polska bokserka. - Ale powalczę o ten krążek na igrzyskach w Londynie

Znając olbrzymią ambicję tej znakomitej sportsmenki, należy tę deklarację traktować nad wyraz poważnie. Ona przez lata pracowicie pięła się na szczyt światowego boksu amatorskiego i przed dwoma laty w chińskim Ningbo dopięła swego - w kategorii 54 kg stanęła na najwyższym stopniu podium i wysłuchała Mazurka Dąbrowskiego. Niestety, nie udało się obronić złotego medalu. Z zakończonych przed kilku dniami w Bridgetown na Barabadosie mistrzostw świata przywiozła brąz. W półfinale przegrała z Rosjanką Jeleną Sawieliewą. - To jest sport i porażki muszą być wkalkulowane - chłodno analizuje Karolina. - Wprawdzie medal mam, ale gratulować nie ma czego. Powiem szczerze, że z tego startu nie jestem zadowolona. Być może miało na to wpływ losowanie. Druga połówka drabinki była zdecydowanie słabsza od tej, w której ja walczyłam. To mnie jednak nie usprawiedliwia. Jechałam tam jako mistrzyni świata i powinnam wygrać ze wszystkimi. Był to długi turniej, zabrakło szybkości i w półfinale jakoś to wszystko siadło. Mnie jednak przegrane nigdy nie załamują. Dają mi takiego kopa do dalszej pracy, aby mi się w głowie nie poprzewracało.

Dlatego już następnego dnia po powrocie z Barbadosu Karolina przykładnie stawiła się na trening. - Lewa, odskok, lewa, odskok i nogi, nogi - słychać komendy. To trener Władysław Maciejewski prowadzi zajęcia i o żadnej taryfie ulgowej nie może być mowy. - Ta impreza to już historia, trzeba patrzeć do przodu - twierdzi zawodniczka. - Przede mną kolejne wyzwania i aby im sprostać, nie można sobie pozwolić na lenistwo. Trzeba ciężko pracować.

Z drugiej strony często pada pytanie - dlaczego ta wielce utytułowana zawodniczka lubelskiego klubu Paco nie przeszła na zawodowstwo? Z jej osiągnięciami nie miałaby żadnych problemów z boksowaniem w dobrej profesjonalnej grupie. - To prawda - przyznaje Karolina. - Pewnie gdyby MKOl nie zdecydował się na wprowadzenie boksu kobiet do programu igrzysk olimpijskich, już dawno opuściłabym grono amatorów. Ja jednak ciągle odwlekałam ten moment, bo liczyłam, że moją dyscyplinę włączą do tego elitarnego grona. Po ogłoszeniu przed rokiem tej decyzji bardzo się ucieszyłam, choć w Anglii nie będzie mojej wagi - 54 kg. Dlatego też będę musiała zejść o kategorię niżej do 51 kg. Myślę jednak, że nie będzie z tym większego problemu. Już teraz zaczynam stosować odpowiednią dietę.

Panie mogą wszystko

 Do tej pory wielu ludzi twierdzi, że boks to nie jest sport dla kobiet. Dowodzą, że panie z rozbitymi łukami brwiowymi i rozkwaszonym nosem nie wyglądają zbyt atrakcyjnie i ten sport nie może pozytywnie wpływać na ich urodę. - To prawda, ten pogląd nadal pokutuje wśród części społeczeństwa - przyznaje Karolina. - Świat jednak idzie do przodu i kobiety nie chcą być gorsze od mężczyzn, więc starają się robić to samo co oni. Panie latają w kosmos, wchodzą na szczyty Himalajów, więc dlaczego nie miałby walczyć na ringu. A to czy będą wyglądały lepiej, czy powiedzmy trochę gorzej, zależy tylko od ich umiejętności. Proszę zobaczyć, jak wygląda zasiadająca w parlamencie Iwona Guzowska, która przecież uprawiała zawodowo boks. Podobnie jest z Agnieszką Rylik, dziś prezenterką telewizyjną. To najlepszy dowód, że wszystko jest dla... kobiet. A ja? Co walka, to jestem ładniejsza - dodaje z humorem.Zwykle tak się dzieje, że największymi twardzielami są ci, którym życie dało w kość. Od urodzenia mieli pod górę. Karolina też nie miała lekko. Ojciec nie żyje, a mama musiała wychować piątkę dzieci, bo pięściarka miała czterech braci. Naturalnie od najmłodszych lat toczyła z nimi boje. Ale z drugiej strony wiadomo, że boks nie jest zajęciem dla grzecznych dziewczynek. - Raczej nie - przyznaje ze śmiechem. - Mnie od dziecka rozpierała energia. Co tu dużo mówić - lubiłam się bić i robiłam to zwykle z chłopakami. Nie odpuszczałam im nic a nic. Byłam takim postrachem Piask i okolic.Do boksu trafiła jako uczennica zawodowej szkoły górniczej w Piaskach, gdzie teraz mieszka, a pochodzi z pobliskich Brzezic. - Na treningi pięściarskie skierował mnie nieżyjący już nauczyciel wychowania fizycznego Adam Sawicki - wspomina. - Co ciekawe, on sam był trenerem... tenisa stołowego, w którego też z zapałem grałam. Tak znalazłam się pod skrzydłami Władysława Maciejewskiego i pracuję z nim do dziś.Najpierw reprezentowała barwy Gwarka Łęczna, a teraz boksuje w lubelskim Paco. - Właśnie w tym roku mija dziesięć lat od rozpoczęcia naszej współpracy - mówi trener Maciejewski. - Zaczynaliśmy w... komórce. Do tej pory czasem tam ćwiczymy. A co do Karoliny, to muszę powiedzieć, że nie była to łatwa zawodniczka do prowadzenia. Początkowo było bardzo ciężko, gdyż ona do boksu trafiła dosyć późno, trzeba było dużo nadrabiać, a i ja nie bardzo się przykładałem, bo wtedy żeński boks był niejako na bocznym torze. Z czasem zacząłem jednak dostrzegać możliwości, jakie w niej drzemią i stwierdziłem, że może to być zawodniczka wielkiego formatu. Kiedyś powiedziałem, że mam dziewczynę, która może zostać mistrzynią świata, ale wzbudziło to wśród kolegów „z branży” tylko uśmiech politowania. Jednak ona jest uparta, ja też jestem taki sam i jakoś poszło. Początkowo Karolina była niesamowicie krnąbrna, ale z upływem lat to się zmieniło i mogę powiedzieć, że teraz jest tytanem pracy.

Newki, pawiki i szariki

Jak na kobietę, Karolina ma bardzo nietypowe hobby. - To prawda - potwierdza. - Hoduję... gołębie. Mam newki, pawiki, szariki. Uwielbiam patrzeć, jak fruwają i słuchać, jak gruchają. To mnie odpręża. Mam też psa amstafa, który wabi się Boksio. Jest strasznie łagodny. To chyba dlatego, że ja noszę w sobie sporą dozę agresji i musi się to jakoś wyrównać - dodaje ze śmiechem.

Natomiast w kwestii mody od lat ma stałe poglądy. - Czy lubię się stroić, malować paznokcie, robić makijaż - zastanawia się chwilę. - Nic z tych rzeczy - pada odpowiedź. - Mam taki trochę męski typ urody. Nie lubię się ubierać w sukienki czy garsonki. Zdecydowanie lepiej czuję się w spodniach i bluzce. Preferuję też proste fryzury. Taki mam styl i już! Z kolei w kuchni czuję się bardzo pewnie. Ugotuję wszystko, a jak nie jestem za bardzo zmęczona, to nawet potrafię upichcić coś wyjątkowego. Niestety, ciasta upiec nie umiem. Po prostu nigdy nie próbowałam.

Plany na przyszłość

Wiadomo, że przez całe życie boksować się nie da. Trzeba mieć jakiś pomysł na funkcjonowanie po zakończeniu kariery. Zwykle sportowcy stają się trenerami. - Ja też nie jestem pod tym względem oryginalna - zwierza się Karolina. - W przyszłości chciałabym pracować z młodzieżą, a ściślej mówiąc uczyć w szkole i trenować młodych adeptów boksu. W tej chwili jestem studentką III roku AWF w Białej Podlaskiej. Korzystając z okazji, chciałabym bardzo podziękować władzom uczelni, a szczególnie prodziekanowi Hubertowi Makarukowi za opiekę i wyrozumiałość, bo przecież ja masę czasu spędzam na zgrupowaniach i zawodach, co sprawia, że często po prostu nie ma mnie na zajęciach. Oczywiście staram się wszystko sumiennie nadrabiać. Zresztą gdyby nie pomoc mojego klubu, sponsorów i kibiców, z pewnością nie doszłabym do takich wyników. Im też należą się słowa wdzięczności.Trzeba wiedzieć, że już w tej chwili Karolina jest instruktorem i stara się wprowadzać w arkana boksu zawodników i zawodniczki z kraśnickiego klubu Za Bramą, który mieści się w.... parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Prezesem klubu jest ks. Rafał Pastwa. Wielki entuzjasta sportu, a boksu szczególnie. To właśnie on stworzył ten klub i ściągnął do niego trenera Maciejewskiego i Michalczuk. - Ja tam tylko pomagam trenerowi Maciejewskiemu i od niego się uczę - prostuje szybko Karolina. - To mój mistrz. A jeśli chodzi o księdza Rafała, to jest w porządku, taki... swojak. Wspiera mnie duchowo i modli się za mnie przed walkami. Muszę przyznać, że bardzo mi imponuje nie pod względem sportu.Pisze książki. Założył też Fundację Za Bramą, której głównym zadaniem jest wsparcie osób cierpiących na choroby nowotworowe, zarówno dzieci, jak i dorosłych oraz ich bliskich. To taki prawdziwy ksiądz z powołania.Co na to ks. Rafał? - Wydaje mi się, że stanowimy jedną bokserską rodzinę. Bardzo dobrze się rozumiemy - mówi z zadowoleniem. - Co do Karoliny, to muszę powiedzieć, że jak na taką mistrzynię jest nad wyraz skromna. Zawsze służy pomocą i co tu dużo mówić - jest autorytetem dla młodzieży. Uważam, że brąz na mistrzostwach świata jest też dużym sukcesem, choć ona oczywiście twierdzi co innego. Z drugiej strony zastanawiam się, jak to jest, że w tym roku odprawiłem w jej intencji jedną mszę więcej niż w ubiegłym, a rezultat jakby gorszy - śmieje się ksiądz.W tej chwili zawodniczka rozpoczyna przygotowania do kolejnej imprezy. - Po raz pierwszy w życiu wybieram się do USA - zdradza swoje plany. - Za oceanem, a konkretnie w Kalifornii 12 listopada zacznie się turniej bokserski tylko w wagach olimpijskich. Ja wystąpię w kat. 51 kg. Natomiast w przyszłym roku w Holandii będę broniła tytułu mistrzyni Europy. Potem kolejne mistrzostwa świata, ale najważniejsze są dla mnie igrzyska. - W Londynie będzie dobrze, damy radę - kończy z przekonaniem trener Maciejewski.


Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin

 

 

.

Zaloguj się, by móc komentować

Nasz Sklep on-line



 









Partnerzy





Zadanie w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej realizowane jest przy pomocy finansowej Miasta Lublin

























 


















OFERTA WYNAJMU

Gościmy

Odwiedza nas 875 gości oraz 0 użytkowników.

Dawne Kino

Paco Zana 72

Spot PACO

Spot sklepu PACO

Kluby Sportowe PACO