Katarzyna Drwal: Po wygranej Tomasza Kornalewskiego miała zapaść decyzja przez PZKFiTS czy zakwalifikuje się do reprezentacji Polski na zawody Arnold Classic Europe pod patronatem Arnolda Schwarzeneggera. Czy wiadomo coś już na ten temat?
Grzegorz Gałęzowski: Tomek znalazł się w kadrze reprezentacji Polski, jednak nie pojedzie na Arnold Classic Europe. Brak mu doświadczenia, poza tym nie wiadomo co by było na tych zawodach, czy byłby czwarty czy szósty.., ale wiadomo, że pojedzie za niego Przemysław Żokowski, ubiegłoroczny mistrz Europy. Myślę, że to z jednej strony dobrze, bo docelowymi zawodami dla Tomka jest Puchar Polski. Poza tym jest bardziej nagłośniony medialnie, więc myślę że tak będzie lepiej.
Zdecydował się Pan na przygotowania Tomka do zawodów. Dlaczego?
G.G: Na początku nie chciałem brać w tym udziału, długo się wahałem, ponieważ wiem jak trzeba się w to zaangażować, a poza tym nie miałem na to czasu. Jednak, kiedy go zobaczyłem, powiedziałem mu, że jeśli mnie posłucha i zrobi formę to może stawać na podium z każdym.. nawet podczas Mistrzostw Świata, bo ma ku temu niesamowite warunki.
Jaką osobą jest Tomek?
G.G.: Jest jak ruski czołg. Wszystko co mu powiem, to robi. Przygotowywałem nie jednego zawodnika. Tomek ma wolną głowę od myślenia o treningu i diecie. Od tego jestem ja. Nie wymądrza się, nie robi mi jakichkolwiek uwag. Jest bardzo pojętnym uczniem. Jak wiadomo każdy ma gorsze dni, ale wtedy mówię mu, żeby nie patrzył na siebie z dnia na dzień a z dłuższej perspektywy czasowej czy jest jakiś postęp.
Czy sądził Pan, że w Strzegomiu w kategorii kulturystyka klasyczna zwycięzcą zostanie Pana uczeń?
G.G.: Jak patrzyłem na wszystkich, to na 95% uważałem, że powinien wygrać. Zawsze jest ten mały margines, odczucia, że jednak będzie drugi, a to dlatego też, że ze wszystkich zawodników, których do tej pory przygotowywałem, stawali własnie na drugim stopniu podium ..(śmiech). Tomek nie miał braków, poza małymi ustawieniami sylwetki na scenie, w sumie to był jego pierwszy występ, ale i tak poradził sobie z tym bardzo dobrze. Był najlepiej posmarowany, bardzo dobrze wyszedł mu układ dowolny, co też nie jest łatwym zadaniem, bo jak wiadomo trzeba zgrać ruchy z muzyką. Warto zaznaczyć, że na początku Tomek nie znał nawet póz obowiązkowych, ale szybko się uczy, co z resztą Strzegom jest tego przykładem.
Jak wyglądały wasze wrażenia po występie Tomka w Strzegomiu i jego wygranej w kategorii kulturystyka klasyczna?
G.G.: Warto zacząć od tego, że dowiedzieliśmy się o zawodach tydzień przed ich rozpoczęciem. Tomek był już w połowie przygotowań, ale nie mógł mieć jeszcze idealnej formy. Wyszedł tak naprawdę z marszu, jego zwycięstwo było dla nas niespodzianką. Ogromne wzruszenie, łzy, bo poświęciliśmy się obaj temu w stu procentach.
Co Tomek ma jeszcze do poprawy w umięśnieniu?
G.G.: Trzy kilogramy na nogi i dwa kilogramy na górę i będzie naprawdę dobrze. Tomek jest tak wąski w pasie, że jest to nie do powtórzenia. To drobne rzeczy kosmetyczne, bo ma predyspozycje i jest urodzony do kulturystyki, ma do tego talent.
Co teraz robi były mistrz w kulturystyce?
G.G.: Zaczął spokojne życie. Kulturystyka jest jak czarna dziura, która całkowicie wchłania i trzeba się temu poświęcić. Startowałem 16 lat z czego około 50 razy stawałem na podium w zawodach rangi krajowej i międzynarodowej. Gdybym miał trzy życia na pewno poświęciłbym jedno właśnie kulturystyce. Jednak mamy tylko jedno życie, więc poświęcam je rodzinie. Czytam książki, łowię ryby, odpoczywam.
Komentarze
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.