Rozmowa z Karoliną Michalczuk, zawodniczką Klubu Sportowego Paco Lublin, reprezentantką Polski, która za kilka dni w norweskim Tonsberg wystartuje w mistrzostwach Europy w boksie.

* Krzysztof Basiński: Trudno ostatnio złapać Panią w domu. Przed tygodniem ledwo co wróciła Pani z Turcji z 20. turnieju Ahmeta Comerta, by już w sobotę rano wraz z trenerem Władysławem Maciejewskim wyjechać do Warszawy na zgrupowanie kadry narodowej.
Karolina Michalczuk: W stolicy będziemy do niedzieli.

To ostatni etap przygotowań do mistrzostw Starego Kontynentu, które już w poniedziałek rozpoczną się w Norwegii. Ostatnie dni przed tą imprezą poświęcamy na doskonalenie techniki i szybkości. Będziemy także oczywiście jeszcze sparować z Czeszkami lub Słowaczkami.

* Wróćmy do turnieju w Stambule. Po łatwych zwycięstwach w eliminacjach kategorii 54 kg z Amerykanką Nikole Silveiną 21:4 i w ćwierćfinale z Hinduską Ushę 30:13, w półfinale musiała Pani uznać wyższość Rumunki Mihali Ciwsca 17:33.
Proszę nie zapominać, że moja przeciwniczka to aktualna jeszcze mistrzyni Europy. Nie bałam się jej, bo medale nie walczą i mocno ją poobijałam. Niestety, byłam trochę podziębiona i wygrać walki mi się nie udało. W pierwszej i drugiej rundzie pojedynek miał wyrównany przebieg, w trzeciej dopiero sędziowie, nie wiem czemu, zaczęli stukać w maszynki – na korzyść Rumunki – jak nakręceni.

* Ale już wie Pani, jak należy boksować, aby wygrać z mistrzynią Europy?
Tak, długo analizowaliśmy z trenerem Maciejewskim tę walkę. Jeśli w Norwegii trafię na Ciwscę, muszę boksować w krótkim dystansie, nie pozwolić jej rozwinąć akcji. Walczyć za podwójną gardą, dużo blokować i następnie przechodzić do ataku.

* W mistrzostwach Starego Kontynentu wystartuje Pani po raz trzeci. Pierwszy start przed dwoma laty w węgierskim Pecs był bardzo udany. Wywalczyła Pani srebrny medal, pierwszy historyczny w ME dla polskiego, kobiecego pięściarstwa. Przed rokiem we włoskim Riccione spisała się Pani jednak kiepsko, odpadła już w 1. rundzie!
Czy kiepsko? Raczej bym tak nie powiedziała. Przegrałam nieznacznie z Rosjanką Eleną Karpaczewą, która zdobyła później brązowy krążek. Może za bardzo chciałam wygrać. Myślę, że wyciągnęłam odpowiednie wnioski z tej porażki.

* W norweskim Tonsberg nie spotka się Pani z Karpaczewą, a także z Norweżką Henriettą B. Kitel, z którą przed dwoma laty przegrała Pani walkę o złoty medal...
To prawda, bo teraz boksuję kategorię niżej, w 54 a nie 57 kg. W mojej wadze, oprócz wspomnianej już Rumunki, do faworytek zaliczane są jeszcze dwie zawodniczki ze Skandynawii oraz Turczynka.

* Co zabierze Pani ze sobą na mistrzostwa Europy do Norwegii? Może jakąś szczęśliwą maskotkę, jakiś talizman?
Żadnego misia czy innego pluszaka nie mam. Na każde zawody zabieram różaniec i modlę się przed startem. To bardzo pomaga. Przecież wszystko jest w rękach Boga.

Źródło: Kurier Lubelski.

Zaloguj się, by móc komentować

Nasz Sklep on-line



 









Partnerzy





Zadanie w zakresie wspierania i upowszechniania kultury fizycznej realizowane jest przy pomocy finansowej Miasta Lublin

























 


















OFERTA WYNAJMU

Gościmy

Odwiedza nas 1024 gości oraz 0 użytkowników.

Dawne Kino

Paco Zana 72

Spot PACO

Spot sklepu PACO

Kluby Sportowe PACO