Kobieta mnie bije... - rozpaczał Jerzy Stuhr w kultowej "Seksmisji". Pań uprawiających boks i potrafiących solidnie przyłożyć jest coraz więcej. A już za trzy lata spotkają się na igrzyskach olimpijskich w Londynie, choć nie wszyscy uważają, że to dobry pomysł. Hoduje gołębie jak Mike Tyson. Codziennie rano wkłada dres i idzie biegać ze swoim amstafem, który wabi się Boksio. Po ośmiu kilometrach pies już człapie, ona pędzi dalej. Jeszcze do niedawna płakała, że nie może nadążyć za swoim trenerem. Teraz nawet nie staje on z nią do wyścigu.
Karolina Michalczuk przyszła na pierwszy trening do Paco Lublin, bo chciała schudnąć. Teraz trenuje sześć, siedem razy w tygodniu, bo nie potrafi bez boksu żyć. Sparuje tylko z mężczyznami, bo przeciwniczki się jej boją. - Do niedawna zapraszali mnie na sparingi do Niemiec. Teraz już nie, bo kiedyś posadziłam na tyłku jedną Niemkę - opowiada. Mówi, że życie pięściarki bywa ciężkie. Ale trud się opłaca. Karolina jest aktualną mistrzynią świata i Europy w boksie amatorek. A za trzy lata może zdobyć olimpijskie złoto.
13 sierpnia 2009 roku. Najszczęśliwszy dzień w życiu Karoliny. Międzynarodowy Komitet Olimpijski decyduje, że kobiecy boks, jedna z najbardziej kontrowersyjnych dyscyplin świata, będzie w programie igrzysk w 2012 roku w Londynie.
- Co czułam? Euforię! Ja tylko po to zostałam w boksie amatorskim, bo chciałam kiedyś wystąpić w igrzyskach. I teraz mam na to szansę - cieszy się mistrzyni. Radości nie ukrywa też jej klubowy trener z Paco Lublin. - Od razu pomyślałem: oho, będzie medal! - mówi Władysław Maciejewski.
Kobiecy boks ma długie tradycje. Już w 1904 roku, podczas igrzysk olimpijskich w St. Louis, został zaprezentowany jako dyscyplina pokazowa. Na stałe do programu olimpijskiego jednak nie trafił, a w wielu krajach został oficjalnie zakazany. Dorobił się wprawdzie gwiazd, jak Laila Ali, córka słynnego Muhammada Alego, Holenderka Lucia Rijker (zagrała w filmie Clinta Eastwooda "Za wszelką cenę") czy Polki - Iwona Guzowska i Agnieszka Rylik, które wydobyły tę dziedzinę z niszy. Ale dopiero decyzja MKOl zwiastuje prawdziwy przełom.
Tylko czy boks kobiet to dobry pomysł?
- To nie jest sport dla kobiet - powiedział prezes kubańskiej federacji Jose Barrientos. A trener tamtejszej kadry Pedro Roque dodał: - Kubanki są stworzone po to, by być piękne, a nie by otrzymywać ciosy w twarz. Dlatego Kubanek zabraknie w Londynie.
Przeciwnicy dyscypliny przypominają też tragedię z 2005 roku, gdy po ciosie w skroń od Heather Schmitz zmarła Becky Zerlentes.
- To tylko jeden taki przypadek. A ilu piłkarzy zmarło na boisku? Poza tym, w boksie amatorskim prawie w ogóle nie ma nokautów - mówi trener kadry olimpijskiej pięściarek Leszek Piotrowski. - To nie jest brutalny sport. To piękna dyscyplina, szermierka na pięści - przekonuje Maciejewski.
Co na to medycyna? - Dopóki przestrzega się zasad, nikomu nic się nie stanie. Kobiety nie powinny np. walczyć, kiedy mają okres, bo każde krwawienie osłabia organizm. I tu może być kłopot, bo na igrzyskach, gdy zawodniczki będą niedysponowane, ambicja nie pozwoli im się do tego przyznać - mówi Bogdan Kościuczyk, przewodniczący Komisji Medycznej Polskiego Związku Bokserskiego.
Michalczuk jest jednak przykładem tego, jak boks może "uzdrowić" życie młodej dziewczyny. - Gdyby nie boks, źle bym skończyła. Może w więzieniu? Bo rokowania miałam niezłe. Na każdej dyskotece trafiał się ktoś, kto fikał i komu trzeba było przylać - śmieje się mistrzyni.
Zamiast za kratki, dostała się na studia. Jest na drugim roku AWF-u w Białej Podlaskiej. - Jeśli zdobędę medal igrzysk, nie przejdę na zawodowstwo. Spełnię za to drugie marzenie, urodzę dziecko - mówi Michalczuk. I dalej, jak Mike Tyson, będzie hodować gołębie.
Czy boks kobiet na igrzyskach to dobry pomysł?
Jerzy Kulej, dwukrotny mistrz olimpijski w boksie:
To, że dziewczęta będą boksować na igrzyskach, jest wielkim wydarzeniem. Taka decyzja wiąże się z rozwojem dyscypliny, bo więcej dziewczyn, mając przed sobą perspektywę wzięcia udziału w największej sportowej imprezie świata, ruszy na treningi. Są głosy, że to sport niebezpieczny i nieestetyczny, ale co jest w życiu bezpieczne? Można powiedzieć, że samo życie jest niebezpieczne i niezdrowe. Kobiety chcą dorównywać mężczyznom i nie można im tego zabronić. Ścigają się w rajdach, zdobywają ośmiotysięczniki, dźwigają ciężary, dlaczego mają nie boksować? Jeśli komuś ta dyscyplina nie pasuje, to niech nie ogląda. Na siłę nikogo nie da się uszczęśliwić. My mamy w boksie kobiecym piękne tradycje. Gdyby panie wcześniej dostały możliwość boksowania na igrzyskach, jestem pewien, że Iwona Guzowska i Agnieszka Rylik byłyby dziś medalistkami. Nasi panowie w czterech ostatnich igrzyskach nie stanęli na podium. Teraz kobiety pokażą im, jak się boksuje. Bo nasze dziewczyny są bardzo zdolne. Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć w akcji Karolinę Michalczuk, bo wiele dobrego o niej słyszałem. Londyn będzie miał jeszcze jedną dyscyplinę, która może być medalowa dla Polski.
Dariusz Michalczewski, były mistrz świata zawodowców WBO, WBA, IBF w kategorii półciężkiej i WBO w kategorii juniorciężkiej, mistrz Europy amatorów w kategorii półciężkiej:
Nie przeszkadza mi fakt, że kobiety uprawiają boks. Jestem za pełnym równouprawnieniem. Jeśli dziewczyny chcą boksować i są w tym dobre, to dlaczego nie dać im tej możliwości? Dziś niektóre zawodniczki boksują o wiele ładniej niż mężczyźni, lepiej poruszają się w ringu, mają dużo lepszą technikę. Właśnie do nich zaliczają się rewelacyjna Laila Ali czy nasza mistrzyni świata i Europy Karolina Michalczuk z Paco Lublin. Podejrzewam, że obie panie mogłyby wygrać niejedną konfrontację z mężczyzną. Ale jest też i druga strona medalu. Bo wszystko jest fajnie, dopóki kobieta w trakcie walki nie nabawi się kontuzji. Przestaje mi się to podobać, gdy kobiecie zaczyna lecieć krew z nosa, kiedy ma rozcięty łuk brwiowy albo podbite oko. No ale to właśnie jest cena tego sportu, takie wypadki są już wliczone w ryzyko.
Iwona Guzowska, pierwsza Polka, która zaczęła walczyć zawodowo w boksie, była mistrzyni świata, obecnie posłanka PO:
Informację o tym, że kobiecy boks będzie na igrzyskach, przyjęłam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony dobrze się stało, bo mamy wielką szansę nawet na złoto. Myślę tu oczywiście o Karolinie Michalczuk, która jest wielką wojowniczką. Z drugiej strony - czuję niedosyt, bo gdyby boks kobiecy stał się dyscypliną olimpijską wcześniej, nigdy nie przeszłabym na zawodowstwo, a przynajmniej zrobiłabym to dopiero po zdobyciu medalu na igrzyskach. Mam też rozdarte serce. Bardzo popieram te dziewczyny, które idą za głosem swojego serca, mają odwagę realizować swoje marzenia i pasje, ale wiem też - choć w moich ustach może to zabrzmieć jak paradoks - że dziewczyny się do boksu nie bardzo nadają. To sport twardy, urazowy, wymagający wielkiej odporności psychicznej. Oczywiście że kobiety są mocne, ale czasem brakuje im zimnej krwi i niektóre walki nie przypominają boksu. Obawiam się ceny, jaką przyjdzie zapłacić zawodniczkom za poświęcenie się temu sportowi, czasami chorą chęć zdobywania najwyższych laurów. To może być cena zdrowia. Jest też duże niebezpieczeństwo stosowania dopingu, co nie wpływa dobrze na organizm człowieka, a zwłaszcza na organizm kobiety.
.