Podopieczny trenera Władysława Maciejewskiego ustawił doświadczonego przeciwnika z Bałkanów, długim lewym prostym, polując prawą ręką na mocne uderzenie.
Nieoczekiwanie trochę jednak osłabł w trzecim i czwartym starciu, a w poczynaniach polskiego pięściarza wkradło się trochę chaosu. Zoran Cvek wyczuł wówczas swoją szansę, narzucając jeszcze większe tempo, jednak to Maciec w dalszym ciągu kontrolował wydarzenia w ringu. W ostatnich dwóch rundach lubelski bokser opanował lekki kryzys, dyktował znów warunki między linami, przypieczętowując tym samym swoją efektowną wygraną.
Największe zainteresowanie wzbudziła oczywiście walka wieczoru, w której rzeszowianin Dawid "Cygan" Kostecki zmierzył się z urodzonym w Kongo, a reprezentującym Danię, czarnoskórym Lolengą Mockiem. Polak zwyciężył na punkty z doświadczonym rywalem, broniąc pasa WBC Baltic oraz zdobywając pas WBA Intercontinental wagi półciężkiej.
Jak się później okazało Dawid Kostecki przez dziewięć rund boksował ze złamaną ręką, o czym nawet nie wiedział, a kontuzji doznał już w drugim starciu. Chwile grozy przeżyli kibice w Rzeszowie w dziewiątej rundzie, bowiem wówczas po bardzo mocnym ciosie Mocka, "Cygan" zachwiał się, padając na deski. Zacisnął jednak zęby, wstał ze złością i decyzją sędziów, którzy punktowali 97:92, 97:92 i 99:91 dla polskiego pięściarza, wygrał dość zdecydowanie.
Źródło: kurierlubelski.pl
.