Jak czujesz się po pierwszej zawodowej walce?
Przed walką było trochę nerwów, to w końcu mój debiut. Najgorsza była pierwsza runda. To badanie przeciwnika i myśl o tym, gdzie zadać cios, by samemu nie dać się „złapać”.
Pierwsze dwie rundy rzeczywiście nie wyglądały najlepiej,brakowało ci szczególnie szybkości.
To przez przeziębienie.
Tuż przed galą podpadłem jakiś wirus. Trzy dni spędziłem w łóżku. Antybiotyki pomogły, ale było za późno na złapanie formy. Może dlatego moje pierwsze ciosy były takie słabe. W trakcie walki rozkręciłem się jednak na tyle, by rywala parę razy przyprzeć do muru.
Jak oceniasz walkę?
Nie była zła. Trochę błędów było, ale to bardziej z powodu tremy, w końcu walczyłem przed własną publicznością. Owszem, ten głośny doping z trybun mocno pobudzał, ale z drugiej strony jakby to wyglądało, gdybym przegrał we własnej hali. Na szczęście udało mi się na tym nie koncentrować i z czystą głową wejść do walki. Trochę zaskoczył mnie rywal, a może bardziej jego wygląd. Z boku mogło to wyglądać, że boksuję się z ojcem (śmiech). Szybko jednak zdałem sobie sprawę, że dzięki przewadze lat ma sporo doświadczenia i nie można go lekceważyć.
Co dalej?
Kolejne walki. Mam nadzieję, że już niedługo dostanę od trenera Andrzeja Gmitruka następną szansę.
Opinia David Van Deville sędzia WBC – Lubelski sport Express poniedziałek 6 października 2008
W Lublinie gościłem już kilka miesięcy temu. Podobnie jak w lutym, tak i tym razem bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie publiczność. Widać, że na galę boksu przychodzą tutaj ludzie , którzy się tym naprawdę interesują . Co do walk, bardzo podobał mi się debiut lublinianina Łukasza Maćca. To chłopak z dużym potencjałem i wielkim sercem do walki. Owszem, jego pojedynek nie był wolny od błędów. Jeśli jednak w swoją dalszą karierę włoży dużo pracy i cierpliwości, to myślę, że pod okiem trenera Andrzeja Gmitruka czeka go jeszcze wiele sukcesów. Na uznanie zasługuje na pewno starcie o młodzieżowy pas WBC. To co pokazał Mateusz Masternak świadczy o tym, że już niedługo ten chłopak zawalczy o bardziej renomowany tytuł. Pierwsze przetarcie wypadło przekonująco i na pewno sobie poradzi. Bardzo podobała mi się również walka Geira Inge Jorgensena. To wyrachowany bokser, choć idzie mocno do przodu, cały czas kontroluje akcję. Mówiąc pięściarskim żargonem – odpuszcza gdy musi, a walki gdy trzeba. W Lublinie zaowocowało to trochę mniej widowiskowym technicznym nokautem, ale zawsze to nakout.
.