Polsat Boxing Night także z lubelskim akcentem. 24 papaździernika podczas gali w Łodzi, gdzie odbędzie się polski pojedynek stulecia Andrzeja Gołoty z Tomaszem Adamkiem, rękawice skrzyżuje również jedyny zawodowiec z Lublina, Łukasz Maciec z Paco Team! To będzie największe wydarzenie w historii polskiego boksu zawodowego w naszym kraju.
W najbliższą sobotę, w Łodzi zmierzą się Andrzej Gołota (41-7-1, 33 KO) i Tomasz Adamek (38-1, 26 KO). W jednym z sześciu pojedynków, które odbędą się przed walką stulecia. w ringu zobaczymy lublinianina Łukasza Maćca z Paco Team. „Gruby” skrzyżuje rękawice z Krzysztofem Szotem. Obaj pięściarze stoczyli dotychczas po osiem walk, wszystkie zwycięskie.
Rozmowa z 20-letnim Łukaszem „Grubym” Maćcem, zawodnikiem Paco Team Lublin
Masz już sposób aby pokonać Krzysztofa Szota i przedłużyć zwycięską serię?
- Sposobu na rywala szuka się do końca walki. Wiem dobrze, jak Szot boksuje, widziałem jego wcześniejsze pojedynki. W walce z nim mam boksować z kontry, nie iść na wymianę. Moim atutem są szybkość, chodzenie na nogach i to mam wykorzystać.
W ubiegłym tygodniu dwukrotnie w Świdniku sparowałeś z doświadczonym Dariuszem Snarskim, wcześniej stoczyłeś walkę towarzyską w Stalowej Woli, z innym pięściarskim wyjadaczem Krzysztofem Cieślakiem. Obaj boksują podobnie jak Szot. Według trenera Władysława Maciejewskiego i prezesa Paco Andrzeja Stachury te pojedynki wygrałeś!
- To fakt obaj mają podobny styl, ale trzeba pamiętać, że to były sparingi i że to byli Snarski i Cieślak, a nie Szot. Niemniej jednak z tych walk, szczególnie ten drugiej z Cieślakiem, który w Łodzi będzie boksował z Maciejem Zeganem jestem bardzo zadowolony.
Pojedynek z Szotem został zakontraktowany na sześć rund. Po raz trzeci w karierze walczyć będziesz na takim dystansie.
- Nie da się ukryć, że to już nie przelewki. Trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie i myślę, że jestem.
Nie żałujesz, że w ubiegłym roku postanowiłeś zakończyć amatorską przygodę z boksem i zostałeś zawodowcem?
- To dopiero początek mojej drogi na zawodowym ringu, ale nie żałuję. Uprawianie boksu amatorskiego nie pozwala poważnie myśleć o przyszłości. Nie chciałem bawić się w sport. Gdy sześć lat temu rozpoczynałem przygodę z pięściarstwem marzyłem o tym, by kiedyś spróbować sił na zawodowym ringu, bo tylko on tak naprawdę się liczy. Wszyscy znają nazwiska zawodowych mistrzów, amatorskich już nie.
Niewiele brakowało, a z powodu kontuzji, złamanej ręki porzuciłbyś boks!
- Bardzo liczyłem na medal mistrzostw Polski juniorów, niestety tuż przed imprezą złamałem rękę. Nie wiem co by było dalej, gdy nie mój trener Władysław Maciejewski. Powiedział głowa do góry, nie martw się. To jest sport, kontuzje się zdarzają, choć może być to zaskakując w boksie stosunkowo rzadko.
To trenerowi zawdzięczasz, że zostałeś zawodowcem?
- To była nasza wspólna decyzja. W tym miejscu muszę powiedzieć też o prezesie Klubu Sportowego Paco, moim promotorze panu Andrzeju Stachurze. To jemu zawdzięczam, że mogę boksować. To on wyszukuje dla mnie rywali, omawia szczegóły, pozyskuje sponsorów. Gdyby nie on nie było by tych siedmiu walk. Nie było by Łukasza Maćca na zawodowym ringu.
Choć masz za sobą dopiero osiem walk, w twoim odrobku jest już jeden pas mistrzowski Krajów Nadbałtyckich BBU – Baltic Boxing Union w kategorii 63,500 kg.
- 18 kwietnia pokonałem w Lublinie w sześciorundowym pojedynku Łotysza Konstantinsa Sakarę. Bardzo cieszyłem się z tej wygranej, bo liczyłem , że pozwoli mi o ubieganie się na przykład o pomoc ze strony miasta i województwa, o stypendium sportowe prezydenta Lublina. Cóż stypendium mi nie przyznano, bo uznano że nie spełniam kryteriów. To dziwne, bo pomoc dostala na przykład juniorka Kaliny, która podczas mistrzostw Polski w boksie wolnym losem dostała się do pólfinału, gdzie została poddana już po kilkunastu sekundach. Zdobyła brązowy medal i otrzymała stypendium.
O czym marzy Łukasz Maciec?
- Zostać kiedyś mistrzem świata w jednej z najbardziej liczących się federacji – WBC. Wiem, że jeśli będą ciężko pracował ten cel jest osiągalny. Na razie jednak czekam mnie niezwykle trudna walka z Krzysztofem Szotem.
Masz już sposób aby pokonać Krzysztofa Szota i przedłużyć zwycięską serię?
- Sposobu na rywala szuka się do końca walki. Wiem dobrze, jak Szot boksuje, widziałem jego wcześniejsze pojedynki. W walce z nim mam boksować z kontry, nie iść na wymianę. Moim atutem są szybkość, chodzenie na nogach i to mam wykorzystać.
W ubiegłym tygodniu dwukrotnie w Świdniku sparowałeś z doświadczonym Dariuszem Snarskim, wcześniej stoczyłeś walkę towarzyską w Stalowej Woli, z innym pięściarskim wyjadaczem Krzysztofem Cieślakiem. Obaj boksują podobnie jak Szot. Według trenera Władysława Maciejewskiego i prezesa Paco Andrzeja Stachury te pojedynki wygrałeś!
- To fakt obaj mają podobny styl, ale trzeba pamiętać, że to były sparingi i że to byli Snarski i Cieślak, a nie Szot. Niemniej jednak z tych walk, szczególnie ten drugiej z Cieślakiem, który w Łodzi będzie boksował z Maciejem Zeganem jestem bardzo zadowolony.
Pojedynek z Szotem został zakontraktowany na sześć rund. Po raz trzeci w karierze walczyć będziesz na takim dystansie.
- Nie da się ukryć, że to już nie przelewki. Trzeba być dobrze przygotowanym fizycznie i myślę, że jestem.
Nie żałujesz, że w ubiegłym roku postanowiłeś zakończyć amatorską przygodę z boksem i zostałeś zawodowcem?
- To dopiero początek mojej drogi na zawodowym ringu, ale nie żałuję. Uprawianie boksu amatorskiego nie pozwala poważnie myśleć o przyszłości. Nie chciałem bawić się w sport. Gdy sześć lat temu rozpoczynałem przygodę z pięściarstwem marzyłem o tym, by kiedyś spróbować sił na zawodowym ringu, bo tylko on tak naprawdę się liczy. Wszyscy znają nazwiska zawodowych mistrzów, amatorskich już nie.
Niewiele brakowało, a z powodu kontuzji, złamanej ręki porzuciłbyś boks!
- Bardzo liczyłem na medal mistrzostw Polski juniorów, niestety tuż przed imprezą złamałem rękę. Nie wiem co by było dalej, gdy nie mój trener Władysław Maciejewski. Powiedział głowa do góry, nie martw się. To jest sport, kontuzje się zdarzają, choć może być to zaskakując w boksie stosunkowo rzadko.
To trenerowi zawdzięczasz, że zostałeś zawodowcem?
- To była nasza wspólna decyzja. W tym miejscu muszę powiedzieć też o prezesie Klubu Sportowego Paco, moim promotorze panu Andrzeju Stachurze. To jemu zawdzięczam, że mogę boksować. To on wyszukuje dla mnie rywali, omawia szczegóły, pozyskuje sponsorów. Gdyby nie on nie było by tych siedmiu walk. Nie było by Łukasza Maćca na zawodowym ringu.
Choć masz za sobą dopiero osiem walk, w twoim odrobku jest już jeden pas mistrzowski Krajów Nadbałtyckich BBU – Baltic Boxing Union w kategorii 63,500 kg.
- 18 kwietnia pokonałem w Lublinie w sześciorundowym pojedynku Łotysza Konstantinsa Sakarę. Bardzo cieszyłem się z tej wygranej, bo liczyłem , że pozwoli mi o ubieganie się na przykład o pomoc ze strony miasta i województwa, o stypendium sportowe prezydenta Lublina. Cóż stypendium mi nie przyznano, bo uznano że nie spełniam kryteriów. To dziwne, bo pomoc dostala na przykład juniorka Kaliny, która podczas mistrzostw Polski w boksie wolnym losem dostała się do pólfinału, gdzie została poddana już po kilkunastu sekundach. Zdobyła brązowy medal i otrzymała stypendium.
O czym marzy Łukasz Maciec?
- Zostać kiedyś mistrzem świata w jednej z najbardziej liczących się federacji – WBC. Wiem, że jeśli będą ciężko pracował ten cel jest osiągalny. Na razie jednak czekam mnie niezwykle trudna walka z Krzysztofem Szotem.
Sylwetka
Łukasz Maciec w maju skończył 20 lat. Do boksu trafił przed sześcioma laty. Do Klubu Sportowego Paco przy ul. Zana zaciągnęło go dwóch kolegów z Gimnazjum nr 11. Na amatorskim ringu stoczył ponad 60 walk, z czego przegrał osiem. Za najcenniejszą wygraną wśród amatorów uważa, te stoczoną podczas prestiżowych Czarnych Diamentów w finale kat. 64 z mistrzem Polski Maciejem Sulęckim z warszawskiej Gwardii. Bilans walk zawodowych - 8 zwycięstw (2 KO), 0 porażek.
Łukasz Maciec w maju skończył 20 lat. Do boksu trafił przed sześcioma laty. Do Klubu Sportowego Paco przy ul. Zana zaciągnęło go dwóch kolegów z Gimnazjum nr 11. Na amatorskim ringu stoczył ponad 60 walk, z czego przegrał osiem. Za najcenniejszą wygraną wśród amatorów uważa, te stoczoną podczas prestiżowych Czarnych Diamentów w finale kat. 64 z mistrzem Polski Maciejem Sulęckim z warszawskiej Gwardii. Bilans walk zawodowych - 8 zwycięstw (2 KO), 0 porażek.
Walki stoczone na zawodowym ringu przez Łukasza Maćca:
2008
* 3 października, Lublin: Tibor Rafal (Węgry) 4 rundy, wygrana na punkty 40:35, 40:35, 40:35
* 21 listopada, Lublin: Jozef Takacs (Czechy) 4 rundy, wygrana przez TKO w 1. rundzie (w 81 sekunda)
* 6 grudnia, Lublin: Aleksandrs Siskins (Łotwa) 4 rundy, wygrana na punkty 40-36
2009
* 14 lutego, Grodzisk Maz. Tomasz Kwiecień, 4 rundy, wygrana przez TKO w 4. rundzie
* 28 lutego, Lublin: Jevgenijs Fjodorovs (Łotwa) 4 rundy, wygrana na punkty: 40-37, 40-36, 40-36
* 18 kwietnia, Lublin: Konstantins Sakara (Łotwa) 6 rund, wygrana na punkty: 59-55
* 20 czerwca, Ruda Śląska: Maros Pacan (Słowacja) 6 rund, wygrana na punkty 60-54, 60-54, 60-54
* 2 października, Chełm, Piotr Niesporek (Polska), 4 rundy, wygrana na punkty 40-36
Bilans: 8 walk – 8 zwycięstw (2 KO)
2008
* 3 października, Lublin: Tibor Rafal (Węgry) 4 rundy, wygrana na punkty 40:35, 40:35, 40:35
* 21 listopada, Lublin: Jozef Takacs (Czechy) 4 rundy, wygrana przez TKO w 1. rundzie (w 81 sekunda)
* 6 grudnia, Lublin: Aleksandrs Siskins (Łotwa) 4 rundy, wygrana na punkty 40-36
2009
* 14 lutego, Grodzisk Maz. Tomasz Kwiecień, 4 rundy, wygrana przez TKO w 4. rundzie
* 28 lutego, Lublin: Jevgenijs Fjodorovs (Łotwa) 4 rundy, wygrana na punkty: 40-37, 40-36, 40-36
* 18 kwietnia, Lublin: Konstantins Sakara (Łotwa) 6 rund, wygrana na punkty: 59-55
* 20 czerwca, Ruda Śląska: Maros Pacan (Słowacja) 6 rund, wygrana na punkty 60-54, 60-54, 60-54
* 2 października, Chełm, Piotr Niesporek (Polska), 4 rundy, wygrana na punkty 40-36
Bilans: 8 walk – 8 zwycięstw (2 KO)
Mówią o walce Maćca:
Andrzej Stachura - Prezes KS Paco, promotor zawodnikaka
Najbliższy rywal to zdecydowanie najtrudniejszy przeciwnik, z jakim przyjdzie się zmierzyć Łukaszowi. Za Krzysztofem Szotem przemawia doświadczenie, to wielokrotny mistrz i medalista mistrzostw Polski seniorów. Na zawodowym ringu, podobnie jak nasz zawodnik, ma za sobą stoczonych osiem walk, wszystkie zwcięskie. Nie będzie łatwo, ale wierzę w zwycięstwo Łukasza, że młodość, świeżość wygra z pięściarskim doświadczeniem i rutyną.
Najbliższy rywal to zdecydowanie najtrudniejszy przeciwnik, z jakim przyjdzie się zmierzyć Łukaszowi. Za Krzysztofem Szotem przemawia doświadczenie, to wielokrotny mistrz i medalista mistrzostw Polski seniorów. Na zawodowym ringu, podobnie jak nasz zawodnik, ma za sobą stoczonych osiem walk, wszystkie zwcięskie. Nie będzie łatwo, ale wierzę w zwycięstwo Łukasza, że młodość, świeżość wygra z pięściarskim doświadczeniem i rutyną.
Władysław Maciejewskski - trener zawodnikaka
Jestem dobrej myśli. Przygotowania do walki z Krzysztofem Szotem niczym nie były zakłócone. Łukasz solidnie trenował, do tego stoczył niezwykle cenne sparingi z dośwadczonymi rywalami. Dzięki nim nabrał większej pewności siebie. Szot ma podobny styl do Łukasza, ale jest starszy o 11 lat. Na pewno liczę na szybkość mojego podopiecznego. Dużo prostych ciosów, w tym sporo z dołu, mają dać mu zwycięstwo.
Jestem dobrej myśli. Przygotowania do walki z Krzysztofem Szotem niczym nie były zakłócone. Łukasz solidnie trenował, do tego stoczył niezwykle cenne sparingi z dośwadczonymi rywalami. Dzięki nim nabrał większej pewności siebie. Szot ma podobny styl do Łukasza, ale jest starszy o 11 lat. Na pewno liczę na szybkość mojego podopiecznego. Dużo prostych ciosów, w tym sporo z dołu, mają dać mu zwycięstwo.
.