- Mateusz zaboksował bardzo mądrze. Jego przewaga w każdej z rund nie podległa żadnym dyskusjom - komentuje pojedynek Marek Kozak, trener łęczyńskiego Gwarka, który sekundował naszemu zawodnkowi w narożniku.
Przed walką Mateusz Gątnicki nie ukrywał, że obawia się zmęczenia długą, bo trwającą aż dziesięć godzin i męczącą podróżą z Lublina do Piły. - Wstałem przed czwartą rano, a na miejsce zawodów dojechałem po 13. W końcu okazało się, że moja walka odbędzie się dopiero po 22 - mówił. Na szczęście 21-latek w pociągu mógł się wyspać. - Przed samym pojedynkiem, już w hotelu też uciąłem sobie krótką drzemkę. Tak więc do walki przystępowałem wyspany i zrelaksowany. Czy obawiałem się rywala? Wiedziałem, że to trudny przeciwnik, ale przecież do Piły, gdzie muszę zdobywać punkty by wystartować w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski przyjechałem nie po to by już po pierwszej walce wracać do domu - dodaje podopieczny trenera Władysława Maciejewskiego.
Mateusz od początku dyktował warunki w ringu. Wyprzedzał rywala, mocno bił z kontry, szczególnie prawymi podbródkowymi. - Już w drugej rundzie wiedziałem, że wygram dlatego później nie boksowałem już na maksa. Jutro przecież czeka mnie ćwierćfinał - Gątnicki wyznał po pojedynku.
W walce o półfinał 21-latek zmierzy się z Piotrem Pyrą z Knurowa, który w pierwszych zawodach Grand Prix w Białymstoku odpadł już w 1. rundzie (porażka z Piotrem Witczakiem z CWKS Legia Warszawa 9:13), a w drugich, w Śremie w półfinale (0:5 z Patrykiem Rostkowskim z Hetmana Białystok) i po dwóch tegorocznych turniejach GP w klasyfikacji kategorii 81 kg z 8 punktami zajmuje piąte miejsce.
Gątnicki jeśli wygra, w półfinale będzie boksować najprawdopodobniej z Piotrem Sienkiewiczem z Gwardii Warszawa, z którym już w karierze wygrywał m.in. podczas mistrzostw Polski.
BAS