Cztery razy była najlepsza, przed rokiem zajęła drugie miejsce.
paco.pl: Nie jest Pani już zmęczona tymi październikowymi startami?
Patrycja Kozyra: Rzeczywiście jest ich sporo,ale w ubiegłym roku było podobnie.
Siódme miejsce w Arnold Classic Europe w Madrycie, poza czołową 15. w Mistrzostwach Świata w serbskim Nowym Sadzie, piąta w Grand Prix PEPA w czeskiej Opavie i druga w Międzynarodowym Pucharze Polski w Zabrzu. Jest Pani zadowolona z tych startów?
- Nie, a najbardziej z Mistrzostw Świata. Na Arnold Classic startowałam po raz pierwszy i naprawdę niewiele zabrakło aby zakwalifikować się do finałów. Przed MŚ brałam to za dobry prognostyk. Cóż, stalo się inaczej.
W Nowym Sadzie nie udało się Pani awansować nawet do półfinału!
- Sama byłam bardzo zaskoczona. Wiedziałam, że moja kategroia jest najliczniej i najmocniej obsadzona, ale nie dopuszczałam do siebie myśli, że aż tak to się skończy. Po zawodach pytałam wiceprezesa PZKFiTS Andrzeja Michalaka i trenera Bogdana Szczotkę co było nie tak, gdzie popełniłam błąd. Obaj zgodnie przyznali, że w tym tłumie zawodniczek gdzieś zaginęłam, zostałam pominięta przez sędziów. Podobnie było w poprzednich mistrzostwach świata z Kubą Potockim, gdzie startowało aż 26 zawodników. Zarówno prezes jak i trener kadry nie mieli żadnych zastrzeżeń do mojej formy.
W Międzynarodowym Pucharze Polski w Zabrzu zajęła Pani drugie miejsce za Magdaleną Krajkowską, choć dzień wcześniej wygrała z nią podczas Grand Prix PEPA w Opavie!
- To jest chyba wystarczający komentarz do pucharowych zawodów. Ten werdykt sędziów, zwłaszcza różnica aż dziewięciu punktów był mocno kontrowersyjny, nie tylko dla mnie.
W sobotę kolejny start w Czechach...
- Jak zawsze będę walczyła o najlepsze miejsce
Później już zasłużony odpoczynek, czy ma Pani w planach jeszcze jakieś starty?
Niewykluczone, że wystartuję w Pucharze Świata w Talinie. Wszystko zależy jednak od tego czy w związku znajdą się fundusze pozwalające wysłać reprezenatcję na te zawody.
W Pucharze Świata startowała Pani dotychczas dwukrotnie, za każdym razem zajmując trzecie miejsce!
To prawda w 2009 roku w Madrycie i przed rokiem w Kaliningradzie. Nie miałabym nic przeciwko gdyby i w tym roku historia się powtórzyła.
Dziękuję za rozmowę
Krzystof Basiński