- Po prostu ją zlałam. Wynik tej walki powinien być jeszcze wyższy - mówi o finałowym pojedynku szczęśliwa Karolina Michalczuk, która po trzech latach odzyskała, utracony w 2006 roku w Warszawie tytuł mistrzyni Europy.
W turnieju w Nikołajewie Michalczuk, aktualna mistrzyni świata - złoto zdobyła w ubieglym roku w chińskim Ningbo - nie miała problemów z żadną z rywalek. W pierwszej rundzie pokonała Cindy Metz z Niemiec 10:1, w ćwierćfinale rozprawiła się już w 1. rundzie z Francuzką Lorną Weaver (została po kilkudziesięciu sekundach poddana przez sekundanta), a w półfinale zwyciężyła Szwedkę Helenę Falk 5:3.
- Mówiłem przed zawodami, że Karolina jest bardzo dobrze przygotowana. Nie żartowałem, że podczas pięciorundowego sparingu porządnie zmęczyła Łukasza Maćca - uśmiecha się trener Władysław Maciejewski - Cieszę się z tego kolejnego medalu. To wspaniałe, móc trenować tak znakomitą zawodniczkę, jaką jest Karolina - dodaje szkoleniowiec.
Medal wywalczony w Nikołajewie to dla Karoliny Michalczuk piąty w karierze krążek mistrzostw Europy.
W 2005 roku w norweskim Tonsbergu wywalczyła pierwszy złoty medal w ME dla Polski. W 2003 roku w węgierskim Pecs oraz w 2006 roku w Warszawie zdobyła srebro, a przed dwoma laty w duńskim Vejle brąz.
- Niech ktoś spróbuje to poprawić - dodaje dumny ze swojej podopiecznej trener Maciejewski.
.